Chociaż wiele osób czekało w tym tygodniu na wydanie „Wiadomości” z Danutą Holecką, w których oficjalnie pożegnałaby się z widzami, to nic takiego się nie stało. Podobno prezenterka odeszła „po cichu”, narzekając i tak na nadmierne zainteresowanie swoją osobą. Serwis gazeta.pl ostatnio dotarł do grafiku programu informacyjnego TVP i potwierdził, że 55-latka już się w nim nie pojawia. Choć spekulowano, że dziennikarka może liczyć teraz na sowitą odprawę, okazuje się, że może ona nie zostać wypłacona.
Danuta Holecka nie dostanie odprawy
Od kilku dni słychać już o pierwszych zmianach w Telewizji Polskiej. Media podawały między innymi, że z TVP Info pożegnał się Miłosz Kłeczek, natomiast z „Wiadomości” niebawem znikną Bartłomiej Graczak, Karol Jałtuszewski i Damian Diaz. Swoją umowę wypowiedziała także Danuta Holecka, która w telewizji publicznej pracowała od 30 lat.
Wiadomo, że dziennikarka od 2016 roku była twarzą flagowego programu informacyjnego TVP, a od 2019 roku jego szefową. Za tę funkcję pobierała niebotyczną wypłatę. Raport NIK wskazał, że w ostatnich miesiącach pracy w Telewizji Polskiej, Danuta Holecka pobierała od marca 2023 r. aż 50 tys. złotych miesięcznie w ramach umowy B2B, podpisanej między publicznym nadawcą, a jej firmą D.D.H. Studio „V”. Co więcej, jak podaje „Fakt”, jako prowadząca działalność gospodarczą, „prezenterka mogła odliczyć sobie od podatku wiele wydatków i tym obniżyć wysokość, płaconej co miesiąc lub kwartalnie daniny dla Urzędu Skarbowego”.
Jej umowa miała obowiązywać do lipca 2025 roku, jednak – jak poinformowała „Gazeta Wyborcza” – dziennikarka sama ją rozwiązała w czwartek 30 listopada. Miała nadzieję, że dostanie pieniądze za okres wypowiedzenia umowy B2B i taka odprawa wyniosłaby około 600 tysięcy złotych. Wszystko wskazuje na to, że tak się jednak nie stanie.
– Szczerze? Danuśka się mocno przeliczy. Ona chce dostać ponad pół miliona złotych na mocy zakazu konkurencji. Tyle że nowy szef TVP ją z tego zakazu zwolni dzień po objęciu funkcji. I Danusia nie dostanie ani grosza. Ta umowa o zakazie konkurencji zostanie wypowiedziana niemal natychmiast. I Danusia żadnych milionów nie dostanie — powiedział informator z telewizji publicznej w rozmowie z „Onetem”.
Owy były pracownik Telewizji Polskiej dodał, że zakaz konkurencji zazwyczaj obowiązuje po to, aby dany dziennikarz nie przekazał swojej wiedzy innej firmie. – A jakie know-how może wynieść Danusia? Najwyżej takie, jak słuchać poleceń z Nowogrodzkiej – stwierdził i zdradził, że nowe władze stacji będą chciały robić „normalny program informacyjny, dla normalnych ludzi”, co może być szokiem dla dotychczasowych odbiorców TVP.
Czytaj też:
Nieoczekiwane zmiany w TVP. Prezes Matyszkowicz powołał prokurentaCzytaj też:
Magdalena Ogórek traci pracę. „Umowa nie zostanie przedłużona”