Nie żyje Michał Urbaniak. Legendarny jazzman miał 82 lata

Nie żyje Michał Urbaniak. Legendarny jazzman miał 82 lata

Dodano: 
Na zdjęciu archiwalnym z dnia 04.09.2024. jazzman Michał Urbaniak. Muzyk zmarł w wieku 82 lat
Na zdjęciu archiwalnym z dnia 04.09.2024. jazzman Michał Urbaniak. Muzyk zmarł w wieku 82 lat Źródło: PAP / Marian Zubrzycki
Michał Urbaniak, jeden z najwybitniejszych polskich jazzmanów, zmarł w wieku 82 lat. Informację o jego śmierci przekazała żona artysty.

Nie żyje Michał Urbaniak, jeden z najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych i postać o światowej renomie. Artysta zmarł 20 grudnia w wieku 82 lat. Informację o jego śmierci przekazała w mediach społecznościowych żona, Dorota Urbaniak. „Michał Urbaniak. Żył i czuł wielkimi nutami. Odszedł w wieku 82 lat” — napisała na oficjalnym profilu muzyka na Facebooku.

Michał Urbaniak nie żyje. Był legendą jazzu

Urbaniak był saksofonistą, skrzypkiem i kompozytorem. Urodził się 22 stycznia 1943 roku w Warszawie. Należał do ścisłej czołówki najważniejszych europejskich jazzmanów i uznawany był za współtwórcę fusion jazzu oraz urbjazzu. Jako jeden z pierwszych wprowadzał do tej stylistyki elementy jazz rocka, rapu i hip-hopu.

W trakcie wieloletniej kariery współpracował z największymi nazwiskami światowego jazzu. Grał m.in. z zespołem Weather Report, Freddiem Hubbardem, Elvinem Jonesem, Herbiem Hancockiem, Chickiem Coreą, George’em Bensonem i Billym Cobhamem. Szczególne miejsce w jego dorobku zajmuje współpraca z Milesem Davisem.

Od 1973 roku mieszkał w Nowym Jorku, gdzie rozwijał międzynarodową karierę. Koncertował w najbardziej prestiżowych salach i klubach jazzowych świata, w tym w Carnegie Hall oraz nowojorskich Blue Note i Village Vanguard. Nagrał ponad 60 albumów i był wielokrotnie nagradzany w międzynarodowych plebiscytach, w tym przez magazyn „Down Beat”.

W ostatnich latach artysta zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. We wrześniu 2020 roku przeszedł zabieg wymiany rozrusznika serca, po którym wystąpiły powikłania. Przez kilka dni przebywał w śpiączce farmakologicznej, a później przez wiele miesięcy dochodził do zdrowia. – Najgorsze było to, że po prostu leżałem 5 miesięcy. To było straszne i nie wierzyłem, że będę mógł chodzić – mówił w „Dzień Dobry TVN” muzyk niedługo po chorobie.

Czytaj też:
Był ofiarą. Teraz jestem potworem – bestsellerowy pisarz o tym, jak rodzi się zło
Czytaj też:
Pierwsza zagadka rozwiązana. Wiemy, kiedy zadebiutuje „Młody Sherlock”

Źródło: Wprost