„Mama na obrotach” zrzuciła 40 kg! Pokazała zdjęcia

„Mama na obrotach” zrzuciła 40 kg! Pokazała zdjęcia

Dodano: 
„Mama na obrotach”
„Mama na obrotach” Źródło: Instagram / „Mama na obrotach”
Jeszcze niedawno jedynie rozśmieszała internet, dziś inspiruje tysiące obserwatorów swoją przemianą.

Klaudia Klimczyk, znana jako „Mama na obrotach”, wróciła do archiwalnych zdjęć sprzed metamorfozy i zestawiła je z aktualną sylwetką. Przemiana jest imponująca, ale chodzi nie tylko o kilogramy.

40 kg mniej i setki treningów

„Mama na obrotach” zdobyła popularność dzięki komediowym filmom publikowanym na TikToku. Z czasem jej aktywność przeniosła się także na inne platformy, a Klimczyk zaczęła realizować się również jako stand uperka. W ostatnich miesiącach mówi się jednak o niej przede wszystkim w kontekście spektakularnej metamorfozy, jaką przeszła na przestrzeni minionego roku.

Na Instagramie Klaudii Klimczyk regularnie pojawiały się nagrania z treningów, na których pokazywała efekty swojej pracy. Bilans jest imponujący – „Mama na obrotach” schudła łącznie 40 kg. Jak podkreśla, kluczowe były zwiększona aktywność fizyczna oraz rezygnacja z przetworzonej żywności.

„To nie był impuls” – szczere wyznanie o powodach zmian

W najnowszej rolce opublikowanej na Instagramie Klimczyk otwarcie opowiedziała o kulisach swojej decyzji. Przyznała, że zmiana nie była efektem chwilowej mody ani presji otoczenia, lecz odpowiedzią na sygnały wysyłane przez organizm.

„Ale dlaczego ty w ogóle to zrobiłaś? Przecież zawsze mówiłaś, że wygląd i waga ci nie przeszkadzały!! I to prawda – nie nienawidziłam swojego ciała. Nie chowałam się. Nie robiłam tego ‘bo ktoś kazał’. Ale do zmian trzeba dojrzeć. U mnie nie był to impuls. To był moment, kiedy zaczęło boleć coś więcej niż opinie ludzi. Kręgosłup. Zmęczenie. Brak siły” – napisała. Jak dodała, dzięki nowym nawykom udało jej się nie tylko schudnąć, ale także uporać się z bólami kręgosłupa i chronicznym zmęczeniem.

Zdrowie dało sygnał. Teraz „Mama na obrotach” apeluje do fanów

Klimczyk przyznała, że przez długi czas organizm subtelnie sygnalizował potrzebę zmian, aż w końcu „zaczął mówić głośniej”. „Zdrowie wcześniej nie krzyczało, tylko szeptało. Z czasem zaczęło mówić coraz głośniej. I wtedy zrozumiałam jedno: można akceptować siebie i jednocześnie chcieć dla siebie lepiej. Ta metamorfoza nie jest o wadze, jest o decyzji, o tym momencie, kiedy w środku coś kliknie i mówisz: ‘dobra, teraz ja’”.

Na zakończenie „Mama na obrotach” zwróciła się do swoich obserwatorów, zachęcając ich do zmian, jeśli czują, że są na nie gotowi. „Jeśli czujesz, że też dojrzałaś/dojrzałeś do zmiany, jeśli to nie jest »bo trzeba«, tylko »bo chcę«, to wiesz, gdzie mnie znaleźć. Idziemy razem. Bez presji. Bez spiny. W swoim tempie” – dodała.

Galeria:
„Mama na obrotach”
Czytaj też:
Maja Rutkowski reaguje na wybryki Daniela Martyniuka. „Nie wiem, jak Danusia się zajmowała”
Czytaj też:
Nie oderwiecie się od telewizorów. TVP rusza z hitem

Źródło: WPROST.pl