Zanim jego twarz stała się rozpoznawalna w każdym polskim domu, a kultowe teksty z „Kilera” czy „Psów” przeszły do historii rodzimej filmografii, Cezary Pazura prowadził życie zaskakująco dalekie od świateł reflektorów. Gwiazdor nie tylko był ministrantem do 27. roku życia i uczył się w szkole gastronomicznej, ale także... obsługiwał wesela jako kelner!
Życie Cezarego Pazury przed sławą
Choć dziś jego nazwisko jest niezwykle popularne, Cezary Pazura nie miał łatwego startu. Urodzony w Tomaszowie Mazowieckim artysta, wychowywał się w skromnym domu, a aktorstwo nie było jego pierwszym marzeniem. – Chciałem być dziennikarzem. Potem strażakiem. Aktorem zostałem przez przypadek – opowiadał na antenie RMF FM.
Ciekawostką jest fakt, że do 27. roku życia był czynnym ministrantem. – Miałem ogromny szacunek do liturgii. Czułem się za coś odpowiedzialny – mówił w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”. Ta duchowa strona życia miała niebagatelny wpływ na jego wrażliwość i sposób patrzenia na świat.
Ponadto niewiele osób wie, że Cezary Pazura pobierał nauki w policealnym studium gastronomicznym w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie smażył kotlety, uczył się gotować i obsługiwać gości. To jednak nie wszystko, bowiem w trakcie studiów w szkole teatralnej w Łodzi przyszły aktor dorabiał jako... kelner na weselach! Dostarczał gościom niezwykłej rozrywki.
– Załapywałem się na wesela, jako kelner. To były rewelacyjne fuchy. Wkręciłem tam kumpla z roku – Piotrka Siejkę. Wypożyczaliśmy kostiumy ze szkoły i robiliśmy niesamowite wrażenie. Na korytarzu w akademiku ćwiczyliśmy rzucanie butelkami z wodą. Opracowaliśmy ten numer do perfekcji. Później na weselach rzucaliśmy butelkami z wódką nad głowami gości. Żadna się nie stłukła… A wódka była bezcenna, bo na kartki. Czasy były takie, że najbardziej zaufany kelner dostawał klucz od magazynku z wódką – opowiadał niegdyś w rozmowie z Wywiadowcy.pl.
Teraz wrócił do tych wspomnień w najnowszym poście na Instagramie. W środowy wieczór 23 kwietnia Cezary Pazura opublikował w mediach społecznościowych ujęcie z jednego z wesel, na którym był kelnerem i opatrzył je szczerym podpisem. „Całe studia dorabiałem w weekendy jako kelner na weselach. Rodziców nie było stać, żeby finansowo mi pomagać. Ale przynajmniej najadałem się do syta” – zaczął.
„Kiedyś niechcący wylałem gorący rosół jednemu Panu na plecy marynarki. Myślałem, że mnie zabije, ale przybrałem tak niewinną minę, że odpuścił. Polewałem mu potem całą noc bez kolejki. A minę wykorzystałem potem w «Nic śmiesznego» jak wysadzałem most” – dodał, czym wywołał falę komentarzy.
Już niejednokrotnie Cezary Pazura podkreślał w wywiadach, że wszystko, co osiągnął, zawdzięcza ciężkiej pracy i odrobinie szczęścia. Dzięki pracy jako kelner poznał smak prawdziwego życia, dzięki religii – nauczył się pokory, a dzięki pasji i uporowi – wspiął się na szczyt. – Wiem, co to znaczy być nikim. Ale wiem też, że jeśli się nie poddasz, możesz dojść bardzo daleko. Ja jestem na to dowodem – mówił w rozmowie z magazynem „Viva!”.
Czytaj też:
Szokujące kulisy realizacji „Kilera”. To nie Cezary Pazura miał zagrać główną rolęCzytaj też:
Cezary Pazura o powrocie „13 posterunku”. „Ostatnio częściej mnie pytają”Czytaj też:
Cezary Pazura o wyjątkowym wspomnieniu z Jerzym Stuhrem. To wydarzyło się na premierze „Kilera”