Piękno to nie tylko uroda – wyznaje Kasandra Zawal, Miss Polski 2024

Piękno to nie tylko uroda – wyznaje Kasandra Zawal, Miss Polski 2024

Kasandra Zawal, Miss Polski 2024
Kasandra Zawal, Miss Polski 2024 Źródło: Archiwum prywatne
Cieszę się, że wygrałam konkurs Miss Polski jako dojrzała kobieta, a nie niepewna siebie dziewczynka – o początkach swojej kariery i wyzwaniach związanych z konkursem opowiada Kasandra Zawal, Miss Polski 2024.

Wzięła udział w wyborach Miss Polski z dziennikarskiej ciekawości. Chciała sprawdzić, jak konkursy piękności wyglądają od podszewki i ile prawdy jest w utrwalanych od lat stereotypach. Poznała mądre, ambitne i świadome swojej wartości młode kobiety a każdym dniem panowania udowadnia sobie i innym, że było warto. W tym wywiadzie zdradza w jakie projekty się angażuje, jak wspomina dzieciństwo i początki swojej kariery, a także co zmieni się w najbliższym czasie w jej życiu.

Jak ciężka jest korona Miss Polski – dosłownie i w przenośni?

Kasandra Zawal: Trochę ciężka, ale podobno wersje z przeszłości były cięższe, więc nie narzekam. A metaforycznie bywa ciężka, kiedy np. regularnie spotykam się ze stereotypami, że „Miss tylko pięknie wygląda i nie ma zbyt wiele do zaoferowania”. Wiem oczywiście, że takie generalizowanie nie wzięło się znikąd. Konkursy piękności w przeszłości pewnie wyglądały inaczej niż dziś. Zawsze jednak podkreślam, że ten „misskowy świat” zmienia się na naszych oczach. I dobrze.

Dziś podczas wyborów komisja przykłada dużą wagę do wielu elementów wykraczających poza sferę wyglądu. Dziewczyny nie są „produktami”, tylko zespołem, który otrzymuje od organizacji narzędzia do rozwoju m.in. poprzez liczne szkolenia. Czas przed galą jest nimi wypełniony. Podoba mi się to, że konkurs Miss Polski naprawdę wspiera kobiety. Organizatorom konkursu nie zależy na sensacjach czy oglądalności, zawsze chcą zaprezentować dziewczynę z jak najlepszej strony, nawet jeśli czasem to się „nie klika”. Jak wiadomo, takie podejście jest rzadkie w dzisiejszych czasach.

W tym roku mam przyjemność prowadzić castingi do kolejnej edycji konkursu Miss Polski i przyznam, że z fascynacją obserwuję, jak wszyscy członkowie jury podczas wnikliwej rozmowy próbują zgłębić świat kandydatki. Czasem naprawdę mam wrażenie, że uroda jest na drugim planie. I wcale się nie dziwię przedstawiciele Miss Polski wybierają dziewczynę, z którą będą intensywnie pracować przez najbliższy rok. A nikt nie chce pracować z kimś, kto wyłącznie pięknie wygląda.

Co jest najpiękniejsze, a co najtrudniejsze w panowaniu?

Coraz częściej doświadczam momentów, w których czuję, że mój roczny „Projekt Miss” ma sens. Początkowo próbowałam łączyć moje obowiązki zawodowe (od kilku lat pracuję jako dziennikarka) z obowiązkami Miss Polski, ale w końcu zdecydowałam się wziąć roczny urlop. Przyznaję, że to nie była łatwa decyzja, bo kocham swoją pracę. Równolegle chcę jednak maksymalnie wykorzystać ten rok, w pełni poświęcając się obowiązkom Miss (a te, uwierzcie mi, zdecydowanie wykraczają poza „ładne wyglądanie”).

A z rzeczy pięknych angażuję się w wiele projektów społecznych, współpracując z większymi i mniejszymi fundacjami. I nie robię tego tylko dlatego, że „Miss musi walczyć o pokój na świecie” (śmiech). Ja po prostu od zawsze pomagałam, a jako że teraz mogę robić to na większą skalę, to śmiało korzystam z tego przywileju. W zasadzie podczas każdego projektu społecznego przydarzają mi się jakieś cudowne rzeczy i poznaję wspaniałych ludzi. Jakiś czas temu razem z Fundacją Wyjątkowe Serca odwiedziłam jeden z warszawskich szpitali. Spędziłam kilka godzin na oddziale dziecięcym wręczyłam małym pacjentom prezenty świąteczne, rozmawiałam z nimi. Wieczorem moją skrzynkę na Instagramie zasypały wiadomości od rodziców. Pisali, że od miesięcy nie widzieli uśmiechów na twarzach swoich dzieci, aż do mojej wizyty. Takich „wzruszaczy” jest jednak o wiele więcej. Koronę Miss Polski oddam swojej następczyni już wkrótce, ale te historie zostaną ze mną na zawsze.

Najbardziej wzruszający moment w tym roku to…

Było ich sporo, ale jest jeden, do którego bardzo często wracam. Reprezentowałam wtedy Polskę na konkursie Miss Universe w Meksyku. Sam fakt, że znalazłam się na najbardziej prestiżowym konkursie piękności na świecie (do którego niektóre kandydatki przygotowywały się latami), w gronie 125 najpiękniejszych kobiet z całego świata to było dla mnie coś absolutnie abstrakcyjnego. Dopiero podczas preeliminacji, kiedy miałam na sobie szarfę z napisem „Poland” i prezentowałam kreację narodową, dotarło do mnie, co się właściwie dzieje. Tuż przed wyjściem na scenę zerknęłam zza kulis na widownię. Była OGROMNA. Poczułam ciarki na całym ciele i to była niezapomniana chwila, w której naprawdę się wzruszyłam. Rozumiem teraz emocje sportowców, którzy reprezentują Polskę na arenie międzynarodowej… Tylko że im kibicuje wówczas cała Polska, a jeśli chodzi o konkursy piękności, nie są one w naszym kraju tak popularne jak np. w Azji czy Ameryce Południowej.

W tamtym momencie, tuż przed wyjściem na scenę, wróciłam myślami do małej Kasandry. Od dziecka nosiłam w sobie apetyt na „coś więcej”, nie wiedząc do końca, czym to COŚ miałoby być. Czy przypuszczałabym kiedykolwiek, że znajdę się w takim miejscu? Pewnie tak, bo od zawsze byłam niepoprawną romantyczką i marzycielką (śmiech). Niemniej wtedy po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam, że jestem z siebie dumna. A to nie zdarza się często, bo zwykle mój perfekcjonizm mi na to nie pozwala.

Czego najbardziej brakuje ci z okresu przed panowaniem?

Uporządkowanego grafiku, nad którym miałam pełną kontrolę. Ten rok nauczył mnie odpuszczania tego, że nie wszystko da się zaplanować (ale wiem już, że czasem warto się temu poddać).

Masz bardzo oryginalne imię. Co kierowało Twoimi rodzicami, kiedy ci je nadawali?

Nie znosiłam mojego imienia, kiedy byłam dzieckiem. Byłam jedyną Kasandrą w okolicy, więc wszyscy zawsze wiedzieli, że o mnie chodzi. Po latach zdałam sobie sprawę, że jestem dzięki temu łatwiej zapamiętywana, co często pomagało mi w szkole, na studiach czy w pracy. Odchodząc jednak od tragizmu związanego z historią Kasandry w dziele Homera, moje imię powstało z wyrazów kekasmai – „wyróżniająca się” i anēr, d. andrós – „człowiek”. A moja mama, miłośniczka literatury (dzięki niej i ja pokochałam czytać książki), zawsze chciała mieć oryginalne, wyróżniające się dziecko. I chyba jej się to udało (śmiech). Co ciekawe, dopiero na konkursie Miss Universe, mając prawie 30 lat, poznałam drugą Kasandrę. Przez 3 tygodnie zgrupowań była moją współlokatorką, reprezentowała Makau. Bardzo się ze sobą zżyłyśmy.

Jak wyobrażasz sobie czas po oddaniu korony?

Podczas pełnienia moich obowiązków Miss utwierdziłam się w przekonaniu, że uwielbiam pracować głosem, na scenie, z ludźmi. Od dziecka grywałam w teatrach niezależnych, śpiewałam, występowałam z mikrofonem. Obecnie prowadzę na Instagramie cykl wywiadów w ramach projektu "Rozmowy Koronowane". Poprowadziłam też galę Miss Polski Podhala i świetnie czułam się w tej roli. Poza tym regularne wystąpienia publiczne są dla mnie przyjemnością i dają mi dużo satysfakcji. Po oddaniu korony chciałabym kontynuować swoją dziennikarską ścieżkę, jednak planuję zdecydowanie częściej występować przed kamerą. Nie ukrywam też, że od momentu uzyskania tytułu Miss Polski w moim życiu dzieje się bardzo dużo. A że jestem fanką życiowego balansu i uwielbiam podróżować (poza tym rok 2025 jest dla mnie przełomowy, bo w kwietniu obchodzę 30. urodziny), tuż po oddaniu korony chcę polecieć do wymarzonego miejsca i… Po prostu odpocząć.

Jakie współczesne wyzwania stoją przed Miss?

Usłyszałam kiedyś, że Miss Polski musi o wiele bardziej od innych osób publicznych dbać o to, co mówi, jak mówi, jak się ubiera, na jakie wydarzenia chodzi, jakie ma towarzystwo. I to niestety prawda. Miss Polski wielu rzeczy „nie wypada”, bo błyskawicznie jest wrzucona do worka pełnego osądów i ocen.

Ale ja się temu nie poddaję. Na przekór wszystkiemu i wszystkim chcę pokazywać, że też chodzę czasem w dresie, bez makijażu, z koczkiem. Też miewam gorsze dni i to jest jak najbardziej w porządku. Jestem totalnie nieidealna i tę nieidealność w 100% akceptuję, mimo presji społecznej.

Czym jest dla ciebie piękno?

Ilu ludzi, tyle definicji piękna. I to właśnie jest… Piękne. Brzmi jak truizm, ale uważam, że w każdym człowieku można znaleźć coś wyjątkowego. Jeśli ludzie nie żyją wyłącznie dla siebie i robią coś dla innych, to w mojej ocenie są pięknymi ludźmi.

Podoba mi się też to, że w dzisiejszych czasach kanony piękna dynamicznie się zmieniają i tak naprawdę, ośmielę się to stwierdzić, wszystko dziś jest modne. Każdy z nas może więc poczuć się piękny, jeśli tylko sobie na to pozwoli.

Jak – Twoim zdaniem – można zmienić stereotypowe myślenie ludzi o konkursie piękności i postrzeganie pięknych kobiet przez często krzywdzący pryzmat?

Jestem przykładem osoby, do której (po bliższym poznaniu) wiele razy podchodzili ludzie, mówiąc „źle cię oceniłam/oceniłem, przepraszam”. Z pewnością jest masa sytuacji, w których ktoś nie miał odwagi mi tego powiedzieć. Odkąd jestem Miss Polski tym bardziej, bo ten konkurs w wielu kręgach wciąż jest postrzegany stereotypowo. Zresztą, przyznaję uczciwie, że sama wzięłam w nim udział w tym z czystej, dziennikarskiej ciekawości. Chciałam przekonać się, jak konkursy piękności wyglądają od podszewki. Przychodzi mi do głowy pewna historia. Jakiś czas temu współpracowałam z fundacją zajmującą się osobami w kryzysie bezdomności. Kilka tygodni temu dostałam telefon z zaproszeniem do kolejnego projektu z tą organizacją. Podobno ostatnim razem wszyscy byli w szoku, że jestem „taka normalna i ludzka”, że można ze mną porozmawiać na wiele tematów. W takich chwilach czuję dumę i uśmiecham się pod nosem. Chyba najlepszym, co mogę zrobić, żeby walczyć z krzywdzącymi stereotypami, jest po prostu bycie sobą. Jestem świadoma własnej wartości i powierzchowne oceny nie wpływają już na moją pewność siebie. To jeden z powodów, dla których cieszę się, że wygrałam konkurs Miss Polski, będąc na tym etapie mojego życia, jako dojrzała kobieta, a nie niepewna siebie dziewczynka.

Czy miałaś sytuacje, gdy twoja uroda była przeszkodą/ sprawiała ci kłopot? Jakie są ciemne strony bycia piękną?

Oczywiście. Wiele lat temu, kiedy zaczynałam swoją karierę zawodową, spotykałam się z różnymi komentarzami ze strony mężczyzn. Dziś wiem już, że było to molestowanie i powinnam te incydenty zgłaszać. Wtedy jednak tego nie wiedziałam… A może wiedziałam, ale się bałam? Tak czy inaczej, wkraczałam w okres dorosłości, kompletnie nie mając narzędzi, żeby radzić sobie z tego rodzaju sytuacjami. Jeśli kiedykolwiek będę mieć córkę (a marzę o założeniu rodziny), to zrobię wszystko, żeby wiedziała, jak odpowiadać i co robić, jeśli ktoś kiedykolwiek przekroczy jej granice. Zdarzały się też sytuacje, w których to kobiety podcinały mi skrzydła. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego siostrzeństwo dla wielu z nich jest czymś kompletnie abstrakcyjnym.

Kiedy byłam nastolatką, wybrałam się z koleżankami na imprezę, po której wszystkie zgodnie stwierdziły, że nie będą więcej ze mną wychodzić, bo chłopcy podchodzili do mnie i to ze mną chcieli tańczyć. Było mi przykro, bo nie zrobiłam niczego złego. Takie sytuacje powtarzały się dość często. Przyznam szczerze, że dopiero na studiach, po przeprowadzce do Warszawy, poznałam masę ambitnych, świadomych swojej wartości kobiet, które od początku znajomości mnie wspierały. Zobaczyłam wtedy, że relacje kobiet mogą wyglądać inaczej bez zazdrości, plotkowania, rzucania kłód pod nogi.

Jakie najzabawniejsze komentarze przeczytałaś na Twój temat?

Po mojej wygranej pojawiały się oczywiście przeróżne komentarze, choć przyznam, że o większości słyszałam od znajomych, bo nie miałam czasu ich czytać. Najwięcej chyba o operacjach plastycznych nosie, biuście, ustach… A przecież gdybym przeszła jakieś operacje, nie ukrywałabym tego, bo nie uważam, żeby było to coś złego. Mimo wszystko jednak podoba mi się to, że w Polsce stawia się na naturalność (w przypadku międzynarodowych konkursów piękności często wygląda to nieco inaczej). Nie ma dla mnie nic cenniejszego niż konstruktywna krytyka, ale jeśli chodzi o hejt w sieci kompletnie się nim nie przejmowałam, nie przejmuję i nigdy nie będę. Naprawdę. Szkoda mi na to energii.

Co sprawia ci największą radość?

Praktyka jogi, projekty społeczne, śpiew, podróże, występy na scenie, praca głosem, czas z bliskimi, gotowanie… Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Kiedyś wydawało mi się, że moim największym problemem jest to, że lubię robić za dużo rzeczy. Tymczasem od jakiegoś czasu uważam te umiejętności za moją najmocniejszą stronę. W zmianie mojego podejścia pomogły mi m.in. regularne treningi mentalne z Magdaleną Zapadką, z którą biuro Miss Polski jakiś czas temu rozpoczęło współpracę.

Jedno przesłanie, którym chciałabyś podzielić się z wszystkimi kobietami na świecie.

To uniwersalne przesłanie, które mogłabym skierować do każdego, bez względu na płeć sami narzucamy sobie ograniczenia i wrzucamy się w sztywne ramy, które nas blokują. Nie porównujmy się do innych. Zamiast tego inspirujmy się nimi i bądźmy najlepszymi wersjami siebie. No i bądźmy dla siebie życzliwi. Zwyczajnie, po ludzku. To nic nie kosztuje, a świat będzie wtedy piękniejszy.

Jakie są twoje plany na najbliższe miesiące?

Zostało mi mniej więcej pół roku jako panującej Miss Polski i chcę wykorzystać te miesiące w 100%. Obecnie przygotowuję się do kolejnego konkursu międzynarodowego. Tym razem będę reprezentować Polskę na konkursie Miss Supranational podczas Festiwalu Piękna w Nowym Sączu, już w ostatni weekend czerwca (transmisja odbędzie się w telewizji Polsat). Mam też w planach dalsze działania charytatywne, m.in. z Fundacją Wyjątkowe Serca czy Fundacją Daj Herbatę. Wezmę również udział w Biegu Po Nowe Życie i kilku innych, ciekawych projektach. A już 23 lutego poprowadzę kolejny casting do Miss Polski, może pojawi się na nim moja następczyni? Obserwujcie moje działania w mediach społecznościowych, a dowiecie się więcej. Wiem, że wraz z przekazaniem tytułu otworzy się przede mną kolejny, piękny etap. Z ciekawością, otwartością i ekscytacją myślę o przyszłości.

Miss Polski 2024 Kasandra ZawalMiss Polski 2024 Kasandra ZawalMiss Polski 2024 Kasandra Zawal


Autor: Agnieszka Dokowicz