Beata Kozidrak została przyłapana na prowadzeniu samochodu pod wpływem alkoholu we wrześniu ubiegłego roku. Została zatrzymana przez innych kierowców. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, ustalili, że w wydychanym powietrzu wokalistka ma 2 promile alkoholu. Diva polskiej sceny muzycznej przy pomocy mediów społecznościowych przeprosiła fanów, więc co do winy nie ma wątpliwości, jednak wyrok zapadł dopiero w środę.
Od pierwszej decyzji sądu, która zapadła w październiku Kozidrak odwołała się. Wokalistka została wówczas skazana na sześć miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godz. miesięcznie. Dodatkowo wokalistka otrzymała pięcioletni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów, była też zobowiązana do wpłacenia 10 tys. na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Od tego wyroku odwołała się zarówno diva polskiej sceny muzycznej, jak i prokuratura.
W swoje 62. urodziny Beata Kozidrak kolejny raz stawiła się w sądzie. Jak twierdzi „Fakt”, na sali rozpraw wokalistka przyznała się do popełnionego czynu. – To, co zrobiłam, było karygodne i nie powinno się wydarzyć i mam tego świadomość. Jest mi przykro i wiem, że z tą świadomością będę musiała żyć przez długie lata – powiedziała i zeznała, że nie ma problemu z alkoholem. Podkreśliła też, że ograniczenie wolności mocno pokrzyżowałoby jej plany zawodowe np. trasę koncertową w Stanach Zjednoczonych.
Ostatecznie wokalistka została zobowiązana do zapłacenia kary grzywny w wysokości 50 tysięcy złotych, świadczenie pieniężne w wysokości 20 tysięcy złotych na rzecz funduszu postpenitencjarnego oraz pięć lat zakazu prowadzenia pojazdów. Została także obciążona kosztami postępowania. Co jednak najważniejsze – sąd nie zdecydował się na ograniczenie wolności gwiazdy.