Joanna Racewicz nie była na grobie męża we Wszystkich Świętych. „Najpierw była złość, potem żal”

Joanna Racewicz nie była na grobie męża we Wszystkich Świętych. „Najpierw była złość, potem żal”

Joanna Racewicz
Joanna Racewicz Źródło: Newspix.pl / Aleksander Majdanski
Dziennikarka Joanna Racewicz wyjaśniła na Instagramie powody, dla których nie odwiedziła grobu męża w Dniu Wszystkich Świętych. Mężem Racewicz był Paweł Janeczek, który zginął podczas katastrofy smoleńskiej.

1 listopada obchodziliśmy Dzień Wszystkich Świętych. W tym czasie, tradycyjnie odwiedzamy groby swoich biskich, by złożyć na nich wiązanki i zapalić znicze. Dziennikarka Joanna Racewicz udostępniła na Instagramie wzruszający wpis o swoim zmarłym mężu Pawle Janeczku, wyjaśniając jednocześnie, dlaczego nie zdecydowała się i w tym roku na odwiedzenie grobu, w którym spoczywa jej małżonek. Paweł Janeczek zmarł 10 kwietnia 2010 roku w . Był członkiem delegacji z tytułu pracy w Biurze Ochrony Rządu.

„Pamięć jest ulotna. To prawda. Zresztą – przewrotnie – radzi sobie bez korzeni, dat, z pominięciem rytuałów. Nie zależy od miejsc, tylko od ludzi. Dlatego od lat w 1 listopada nie chodzę na groby. Rozumiem i szanuję taką potrzebę, schylam głowę przed tradycją i jednocześnie – nie jest mi niezbędna, żeby pamiętać” – pisze Racewicz.

instagram

Joanna Racewicz: Najpierw była złość. Potem irytacja. Żal. Poczucie zawłaszczania

Dziennikarka opublikowała także zdjęcie grobu swojego męża. Jest on ledwie widoczny spod wiązanek, które złożyli odwiedzający pomnik. „Spójrzcie na drugie zdjęcie. Zrobione 29 października. Spróbujcie znaleźć choć skrawek miejsca, żeby Syn mógł położyć Tacie gałązkę jarzębiny. Najpierw była złość. Potem irytacja. Żal. Poczucie zawłaszczania. Aż wreszcie – spokój. Już nie pytam – czy delegacje przygniatające kamień wiązankami – wiedzą kogo ukwiecają? Czy mają świadomość, kim był ten człowiek? Ci lubił? O czym marzył? Jaki miał głos, oczy? Co czytał? Co go wkurzało? Nie pytam, bo to bez sensu. Pamięć zbudowana z „trzeba, należy, wypada, niech ktoś się zajmie wiązankami dla Smoleńska” – z definicji jest fasadowa. Nie proszę już o zostawienie wolnego miejsca. To także bezcelowe. Doceniam wszystkie przejawy pamięci. I właśnie dlatego poczekam, aż naturalny los „urzędowych” kwiatów zrobi miejsce na jarzębinę. I różę. To wszystko, czego trzeba. Na razie – świeczka na moście i kwiaty zebrane w afrykańskim ogrodzie. Wszystko przetrwa tylko chwilę. Tyle wystarczy” – wyjaśnia.

„Dla Tych, Których Z Nami Nie Ma. Za Którymi Tęsknimy. Dla Tych, Którzy Szukając Ratunku W Polsce Znaleźli Śmierć. Dla Ofiar Okrutnych Przepisów. Choć tu pamięć nie wystarczy. Tu potrzebny jest krzyk. I gniew. Każdy dzień jest na to dobry. Zwłaszcza 1 listopada” – kończy swój wpis Racewicz.

Czytaj też:
Abp Dzięga miał kryć pedofila, teraz wygłosił orędzie. Episkopat blokuje komentarze