Oświadczenie w sprawie problemów Kita Harringtona jego przedstawiciele wydali we wtorek 28 maja. „Kit zdecydował poświęcić przerwę w grafiku jako okazję do spędzenia chwili w ośrodku rehabilitacyjno-wypoczynkowym, by popracować nad swoimi sprawami osobistymi” - przekazano w oświadczeniu.
32-letni aktor z nikomu nieznanej postaci stał się nagle gwiazdą popularnej na całym świecie „Gry o tron”, w której dodatkowo grał wyjątkowo istotną rolę Jona Snowa. Jego działania w ostatnim odcinku mogły być dla wielu widzów szokujące.
Lakoniczne oświadczenie nie zdradza szczegółów odnośnie stanu zdrowia Harringtona. Kolumna „Page Six” w „The New York Post” twierdzi jednak, że aktor mocno przeżył zakończenie serialu, a jego głównymi problemami są stres, wyczerpanie i alkohol. Tabloid dodaje, że w klinice zarejestrował się na kilka tygodni przed emisją ostatniego odcinka serialu.
Przytłoczyła go popularność
Wcześniej tego roku Kit Harrington, który jest partnerem serialowej Ygritte (Rose Leslie), o swoich problemach opowiadał w wywiadzie dla „Variety”. Przyznał, że miał kłopoty z radzeniem sobie z popularnością i przyciąganą przez jego postać uwagą.
– Gdy stajesz się cliffhangerem (zabieg polegający na zawieszeniu akcji w kluczowym, pełnym napięcia momencie – red.) w serialu, który jest wtedy prawdopodobnie u szczytu popularności, to uwaga skupiona na tobie jest k******o przerażająca – wyznał Harrington. Aktor przyznał, że zwłaszcza czas między 5. a 6. sezonem był trudnym momentem w jego życiu.
– Myślałem, że powinienem być najszczęśliwszą osobą na ziemi, podczas gdy w rzeczywistości czułem się bardzo bezbronny. Miałem taki rozedrgany moment w życiu, jak niektórzy ludzie po dwudziestce – dodał. Gwiazdor „Gry o Tron” przyznał, że był to moment, w którym zwrócił się z prośbą o pomoc do specjalisty. – To był czas, gdy zacząłem terapię i gdy zacząłem mówić o problemie. Wcześniej czułem się bardzo niepewnie i z nikim nie rozmawiałem – zdradził Harrington.
Czytaj też:
Gwiazda „Gry o tron” o swojej depresji. „Jestem teraz na lekach i bardziej kocham siebie”