Karolina Baca-Pogorzelska, Wprost: Co było pierwsze – najpierw zacząłeś wywozić ludzi tuż po wybuchu wojny w Ukrainie, czy od razu był pomysł na film i to się za sobą łączyło?
Maciek Hamela: To nie było połączone. Przerwałem zdjęcia na granicy białoruskiej i zająłem się zbiórkami na rzecz Ukrainy. Trzeciego dnia kupiłem vana i pojechałem na granicę. W sumie kupiłem trzy, jednego pożyczyłem i wynajmowałem autobusy, a w międzyczasie organizowałem transporty, których sam nie prowadziłem, np. ewakuację szpitala onkologicznego w Kijowie. Po tygodniu przejechałem na drugą stronę granicy i zacząłem wywozić rodziny znajomych.
W ogóle nie było wtedy żadnego pomysłu na film. Dostałem wtedy propozycję pracy w CNN, zastanawiałem się nad tym, bo przecież każdy chce pracować dla CNN, ale to byłoby wtedy wbrew mnie. Jeździłem do Ukrainy cały czas, zatrzymałem swoją pracę. Pomysł na film powstał po miesiącu. Potrzebowałem wsparcia przy długich wyjazdach i tak dołączy do mnie mój przyjaciel, operator Wawrzyniec Skoczylas.
Zabraliśmy kamerę i tak się to zaczęło.
Ile osób wywiozłeś?
Ponad 400.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Komentarze