W „Skołowanych” poza Agnieszką Grochowską i Michałem Czerneckim na ekranie zobaczymy Mariannę Zydek. Produkcja to opowieść o miłości, która może odmienić nawet największego kłamcę.
Maks to niepoprawny kobieciarz, a zarazem notoryczny kłamca. Gdy Anna, młoda i atrakcyjna kobieta, bierze go za osobę niepełnosprawną, Maks brnie w kłamstwo, licząc na kolejny łatwy podryw. Anna ma jednak inny plan – przedstawia go swojej starszej siostrze – Julii – która porusza się na wózku. Niespodziewanie cynicznie nastawionego do świata Maksa i pełną energii Julię zaczyna łączyć coś więcej, ale... kłamstwo jako fundament relacji? Czy ta miłość ma szansę? Premiera już 14 kwietnia 2023 roku.
Aleksandra Krawczyk „Wprost”: Fajnie było cię zobaczyć w tak innym wydaniu, niż rola w „Kamerdynerze”. To chyba dla aktora wielki komplement – nie trafić do jednej szufladki?
Marianna Zydek: To prawda, bardzo się cieszę, że mogłam spróbować czegoś zupełnie innego. Niestety, to typowe w przemyśle filmowym, nie tylko w Polsce, że kiedy aktor czy aktorka zagra w określonym gatunku filmu, to czasem trudno mu się wydźwignąć z tego rodzaju produkcji przez lata. Przyznam, że po wspomnianym „Kamerdynerze” miałam moment, kiedy otrzymywałam głównie propozycje w filmach kostiumowych, więc rola Ani niezwykle mnie ucieszyła, bo postawiła przede mną nowe wyzwania.
Film „Skołowani” portretuje osoby z niepełnosprawnościami bez łatwego, cukierkowego współczucia. Jak udało się to osiągnąć?
Myślę, że największy wpływ miała na to postać Agnieszki Grochowskiej i to, w jaki sposób ona aktorsko ją wypracowała. Wypełniła Julię sobą, dała jej poczucie humoru, charakter i siłę, bo sama tą siłą emanuje.