To jeden z tych filmów, który zna każdy, przynajmniej z cytatów. „Nie ma róży bez ognia” Stanisława Barei, klasyka gatunku, która dziś znów pojawi się na antenie.
„Nie ma róży bez ognia” znów rozbawi widzów do łez
Choć od premiery minęło niemal pół wieku, absurdalne sytuacje i bohaterowie uwikłani w biurokratyczny koszmar wciąż bawią, a może nawet... bolą jak dawniej. Ta komedia nie tylko rozśmiesza, ale też bezlitośnie punktuje realia PRL-u – pełne prowizorek, przepisów, które nie miały sensu, i mieszkań, w których trudno było być naprawdę u siebie.
Film Barei opowiada historię państwa Filikiewiczów, którzy w nadziei na lepsze warunki mieszkaniowe zgadzają się na zamianę lokalu. Jednak „lepsze” szybko zmienia się w „gorsze niż wcześniej”, gdy do nowego mieszkania wprowadzają się... byli partnerzy, nowi partnerzy i cały chaos meldunkowy w duchu PRL-u. Zdesperowany Jan (Jacek Fedorowicz) kończy w szpitalu psychiatrycznym, a widz zostaje z wrażeniem, że system był bardziej szalony niż pacjenci.
„Małe Miki”, „Brawo Jaś!” – cytaty, które przeszły do historii
To właśnie w tym filmie padają kultowe kwestie, takie jak: „Brawo Jaś!” czy „Małe Miki!”. Dialogi ociekają nowomową i absurdalną logiką, czyli tak naprawdę esencją PRL-owskiej codzienności. „Nie ma róży bez ognia” to nie jest pusty śmiech, ale bardzo trafny komentarz społeczny. Nic dziwnego, że cytaty z filmu weszły na stałe do języka potocznego, a sytuacje rodem z ekranu były przez lata odgrywane w kabaretach i serialach.
Choć dziś Bareja uznawany jest za mistrza polskiej komedii, w czasach PRL-u krytyka nie była dla niego łaskawa. Filmy określano jako „prymitywne” i „schlebiające gustom drobnomieszczańskim”. A jednak to widzowie mieli rację – pokochali jego humor, dosadność i trafność obserwacji. „Nie ma róży bez ognia” to jedno z pierwszych dzieł, które w satyryczny sposób pokazało rzeczywistość zwykłych Polaków: kombinatorstwo, prowizorkę, urzędniczy bełkot i wieczne „dokwaterowania”.
Film powstał bez specjalnych dekoracji – sceny kręcono w naturalnych wnętrzach, co tylko podkreślało realizm. Warto dodać, że Jacek Fedorowicz sam wykonał scenę wejścia na dach – bez pomocy kaskadera. „Nie ma róży bez ognia” to film, który warto sobie przypomnieć, a okazja nadarzy się już dziś, w niedzielę 3 sierpnia o godz. 18:05 na antenie Kino Polska.
Czytaj też:
Syn Jarosława Jakimowicza na antenie TVP. Zostanie na dłużej?Czytaj też:
Nowi prowadzący w „Pytaniu na śniadanie”. „Kto wyleciał?”