Daria Ładocha: Gdybym miała dokonać wyboru „jedzenie czy seks”, wybrałabym...

Daria Ładocha: Gdybym miała dokonać wyboru „jedzenie czy seks”, wybrałabym...

Daria Ładocha
Daria Ładocha Źródło:Archiwum prywatne
Odwiedziłam ciekawe miejsca, jadłam wspaniałe jedzenie, gościłam w wyjątkowych restauracjach i ani razu nie wpadłam na pomysł, żeby coś nagrać, pochwalić się, że jestem na drugim krańcu świata i jem najpyszniejszy street food pod słońcem. Nie mam żadnych nagrań, ani zdjęć, bo wolę przeżywać to, czego doświadczam w danej chwili całą sobą, niż zastanawiać się, czy ujęcie, które zrobiłam jest wystarczająco atrakcyjne dla obcych mi ludzi. Taki świat nie jest moim światem – o odrobinę analogowym życiu w świecie wypełnionym bodźcami, influencerach, którzy gotują potrawy, które jedynie mają „wyglądać” i kulinarnych podróżach mówi „Wprost” Daria Ładocha.
Daria Ładocha jest trenerką kuchni tajskiej i dziennikarką telewizyjną. Gotuje w „Dzień Dobry TVN”, ale widzowie mogą ją kojarzyć także z udziału w programie „Agent Gwiazdy” oraz show „Azja Express”, który prowadzi. Wydała wiele książek kulinarnych, a prywatnie jest mamą dwóch córek.

Wiktor Krajewski: Przysłuchiwałem się rozmowie grupy znajomych, którzy dywagowali zacięcie nad tym, co wybraliby, gdyby stanęli przed opcją: Najlepszy seks w życiu versus najlepszy posiłek w życiu. Wszyscy wybrali jedzenie. A ty, co byś wybrała?

Daria Ładocha: Oczywiście, że jedzenie. Nie miałabym większych dylematów, gdybym stanęła przed takim wyborem. Jedzenie jest niezwykłym sposobem, dzięki któremu możemy śmiało regulować skoki serotoniny w naszym organizmie. Jedzeniem regulujemy też swoje emocje, nagradzamy się, celebrujemy. Tych funkcji jest nieskończenie wiele.

A gdybyś miała wybrać potrawę, którą miałabyś się najeść aż do przeżarcia jak w filmie „Wielkie żarcie”, co to by było?

Nie mam jednej kuchni, którą zajadałabym się aż do utraty tchu i świadomości. Bo i kuchnia polska, i kuchnia tajska, i kuchnia włoska, i każda inna kuchnia na świecie ma w swoim menu pozycje, które napawają mnie szczęściem, gdy ich kosztuję. Wiesz, kiedy ostatnio poczułam takie szczęście kulinarne? W te święta. Moja mama po raz pierwszy zrobiła pierogi z przepisu mojej ukochanej babuni. Do tej pory zawsze udawała, że je robiła, a tak naprawdę zamawiała je, a następnie ściemniała, że są jej autorstwa.

Cały wywiad dostępny jest w 2/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.