Był aktorem filmów dla dzieci, gwiazdą dubbingu, tekściarzem, gitarzystą, a później dziennikarzem, między innymi w radiowej „Trójce” i „Newsweeku”. Obecnie Filip Łobodziński pracuje w NIK i przygotowuje się do napisania autobiografii. W rozmowie z „Vivą” opowiedział o tym, jak wpłynęła na niego śmierć ukochanej córki.
Łobodziński o stracie dziecka: Byłem gotowy na śmierć
Łobodziński przyznaje, że przez pierwsze dla lata po śmierci córki czuł się, jakby był „ukryty za celofanem”. Dzień po pogrzebie rzucił się w wir pracy, by zająć czymś myśli, jednak dwa lata później brak Marysi ponownie dał o sobie boleśnie znać. – Wtedy brak Marysi uderzył we mnie ze zdwojoną siłą. I choć miałem nadzieję, że się z tym uporam, pandemia dołożyła swoje. W styczniu już nie wytrzymywałem ze sobą – opowiadał w wywiadzie dziennikarz.
– Jeżeli śmierć miałaby przyjść, to byłem na nią gotów. Miałem takie dominujące dwa uczucia: dławiący gardło smutek i chęć położenia się spać, by obudzić się za długi czas. Dlatego zacząłem korzystać z psychoterapii i farmakologii – przyznał Łobodziński. Dziś nie pomaga sobie już lekami, jednak wciąż czuje, że żyje w mroku.
Czytaj też:
4. część „Matrixa” z oficjalnym tytułem! Wiemy, co zdradził zwiastun filmu