„Straszył, że podpali dom”
Siedlec to niewielka wieś w województwie łódzkim otoczona pięknymi polami i lasami. W części niewielkiego, prawie stuletniego domu pani Ewa mieszkała z dwójką swoich dzieci, 11-letnią Wiktorią i 10-letnim Patrykiem. W momencie nagrywania odcinka kobieta samotnie wychowywała dzieci od dwóch lat, po tym, jak rozstała się z ich nadużywającym alkoholu ojcem. – Non stop były kłótnie. Pod wpływem alkoholu tylko straszył, że mi coś zrobi, że mnie pobije, albo że nawet podpali dom. Osiem lat wytrzymałam – wspominała.
Dom nie nadawał się do zamieszkania
Rodzina była w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Ojciec dzieci nie płacił alimentów, ani nie przyjeżdżał ich odwiedzać. A dzieci często chorowały. Rodzina zajmowała część nieocieplonego prawie stuletniego budynku, bo jego reszta należała do brata pani Ewy.
Dom nie był bezpieczny dla domowników. Stara instalacja elektryczna stanowiła zagrożenie dla życia. W jednym z pokojów rodzina w obawie o to, że spali się elektryka, nie włączała światła. Centralne ogrzewanie było zepsute, dlatego jedynym źródłem ciepła jest zniszczona koza. W domu panowała wilgoć, a sufity pokrywał grzyb.
Ekipa programu „Nasz nowy dom” odmieniła budynek rodziny w zaledwie pięć dni. Zobaczcie, jaką metamorfozę udało się dokonać grupie kierowanej przez Katarzynę Dowbor.
Czytaj też:
Fronczewski i Stenka śpiewają Baczyńskiego. Jest teledysk
„Nasz nowy dom”. Uciekła od męża, by chronić dzieci. Tak ekipa odmieniła ich dom!