Na początku swojego długiego wpisu na Facebooku Weronika Rosati pogratulowała wszystkim, którzy postanowili opowiedzieć o „przemocy psychicznej, fizycznej, upadlaniu, łamaniu osobowości i nadużyciach, jakie miały miejsce na uczelni”. Jak wyznała, sama dobrze przekonała się o tym, że mówienie w Polsce o przemocy jest wręcz „aktem samobójczym”.
Dalej opowiedziała, że prawie 20 lat temu za pierwszym razem zdała egzamin na wydział aktorski w PWSTIF i rozpoczął się – jak myślała, „najwspanialszy czas w jej życiu”. Jak pisze, szybko jednak okazało się, że było to „pierwsze koszmarne” doświadczenie na jej drodze.
„Wyżywali się na mnie”
Gdy dostała się do szkoły miała 19 lat i na swoim koncie miała więcej ról niż część jej wykładowców. Według Rosati, to z pewnością „wyzwoliło najgorsze instynkty”.
„Wyżywali się na mnie i na innych psychicznie, a nawet na niektórych fizycznie (pamiętam, jednemu z moich kolegów kazano stać na scenie bez ruchu przez wiele godzin). W każda niedziele na początku roku emitowany był serial Ryszarda Bugajskiego ze mną w jednej z głównych ról u boku Bogusława Lindy i Krzysztofa Kolbergera. W każdy poniedziałek modliłam się, by wydarzył się cud, bym nie musiała iść na zajęcia i wysłuchiwać złośliwej krytyki mojego udziału w tym serialu i upokarzających komentarzy ze strony profesor Ewy Mirowskiej” – wyznała. Dodała, że studenci byli traktowani jak „marionetki, a każda osobowość, oryginalność czy charakter, tępiony”. „Za niesubordynację (np. mój bunt wobec zakazu wyjazdu do domu na święta) spotkała mnie surowa kara w postaci ostracyzmu” – dodała.
Fuksówka
Jak opisała, fuksówka była pełnym przyzwoleniem na przemoc wobec słabszych. "Nawet nie umiem opisać w słowach na czym miał polegać ten miesiąc katowania, obrażania, nękania i pastwienia się nad młodymi, niedoświadczonymi jeszcze ludźmi. Nie rozumiem, jak to jest możliwe, by już w czasach Me Too Movement – #metoo nikt za to nie poniósł konsekwencji. Na Boga, za takie nadużycia i łamanie praw człowieka, jakie miały miejsce na fuksówce, gdyby to się działo w USA, sprawcy byli by skończeni zawodowo i pociągnięci do odpowiedzialności prawnej" – napisała. "Ja wyjątkowo byłam ulubienica fuksujacych, bo nazwisko, bo role, bo prasa itd... Pamiętam tych najpodlejszych do dziś, czasem migają mi w epizodach w reklamach. Mam ciarki do tej pory na plecach, gdy ich widzę twarze" – czytamy.
Jak wyznała, w końcu uciekła z uczelni. „Pod pretekstem urlopu dziekańskiego by grać w serialach i filmach. Uciekłam na drugi koniec świata do szkoły Lee Strasberg Institute w Nowym Jorku. Niebo a ziemia!” – napisała. Cały wpis Rosati w poście zamieszczonym poniżej.
facebookCzytaj też:
„AHS: Double Feature”. Filmowy Kevin i córka Cindy Crawford w 10. sezonie serialu