John Porter o swojej nowej płycie: Mam pazury. Jest we mnie dobry demonik

John Porter o swojej nowej płycie: Mam pazury. Jest we mnie dobry demonik

Dodano: 
John Porter
John Porter Źródło: Materiały prasowe / Oskar Szramka
Nie mam nic przeciwko, jeżeli artysta czy muzyk chce mówić, czy śpiewać o tym, co się dzieje w polityce. Każdy ma swoje zdanie, ale wydaje mi się, że moja moc to śpiewanie bardzo refleksyjne, piosenki, przy których ludzie mogą zatańczyć albo się zasmucić, a nie walić mocno polityką, czego i tak wszyscy już mają serdecznie dosyć — mówi w rozmowie z nami John Porter, twórca kultowej płyty „Helicopters”.

Andrzej Kwaśniewski, „Wprost”: How are you, John?

John Porter: Okej. Jest dobrze.

Właściwie to miałem cię zapytać, jak się czujesz jako legenda?

Nie jestem legendą! Ja tak tego nie widzę. Moje konto bankowe też tego nie widzi. Nie, nie. Zaprzeczam!

Okej, ale płyta „Helicopters” jest legendarna. Skąd pomysł na taką reedycję?

Pomyślałem sobie, że 45 lat to jest dobra data, żeby coś zrobić. Nie chodziło o odcinanie kuponów, ale odświeżenie wszystkiego, zrobienie materiału na nowo z innym składem. Ja te piosenki z „Helicopters” gram cały czas na koncertach, ale teraz, z nowymi ludźmi, którzy mają inną energię, brzmią one inaczej.

Jak dla mnie, to one się w ogóle nie zestarzały.

Muzyka nigdy się nie starzeje, tylko my. Tak, to prawda. Jestem bardzo mile zaskoczony, ponieważ na początku myślałem, że nikt nie będzie zainteresowany, nie byłem pewien, czy to jest dobry pomysł, ale lubię próbować nowych rzeczy, więc zaryzykowałem. Jesteśmy już po dwóch koncertach „Męskiego grania”, Częstochowie i Soundedit w Łodzi i reakcja publiczności jest naprawdę wspaniała. Cały czas dostaję głosy, że to był wspaniały koncert, super energia i tak dalej, czyli wybrałem dobrą drogę. To są ludzie w każdym wieku. W Częstochowie głównie byli młodzi ludzie, w Łodzi... już taki bardziej old boys club. I wszyscy to kupują. Myślę, że ma na to również wpływ, jak teraz gramy – nowocześniej, bardziej ta muzyka pasuje do naszych czasów po prostu.

Zrobiłeś już w muzyce naprawdę sporo, co cię jeszcze napędza? Co sprawia, że wciąż chcesz stanąć z gitarą na scenie?

Bo ja to kocham po prostu. To jest mój dobry demon po prostu. Wiesz… mój dobry demonik, który mnie zmusza, nawet nie zmusza, bo zawsze jestem chętny, zawsze chcę coś nowego robić, nawet mając „Helicopters”, zgromadziłem już prawie cały materiał na kolejną płytę, autorską.

Grałeś też z wieloma muzykami. Wspominasz kogoś szczególnie, jakaś współpraca była przełomowa?