Para dziennikarzy zginęła w wybuchu. „Głos mu się łamał, płakał”

Para dziennikarzy zginęła w wybuchu. „Głos mu się łamał, płakał”

Dariusza Kmiecik i Brygida Frosztęga-Kmiecik
Dariusza Kmiecik i Brygida Frosztęga-Kmiecik Źródło: TVN, Telewizja Polska
Dariusz Kmiecik, Brygida Frosztęga-Kmiecik oraz ich 2-letni syn zginęli w wybuchu kamienicy. W sieci wspomniała o tym Marianna Dufek.

Dokładnie 23 października 2014 roku w Katowicach we wczesnych godzinach porannych miała miejsce wielka tragedia. W wyniku rozkręconych elementów instalacji gazowej w jednym z mieszkań, doszło do wybuchu. W budynku znajdowało się wówczas 21 osób – w tym małżeństwo dziennikarzy. Dariusz Kmiecik pracował w TVN i TVN24, natomiast Brygida Frosztęga-Kmiecik w TVP. Razem wychowywali 2-letniego synka, Remigiusza. Ich rodzina zginęła na miejscu. W 10. rocznicę tragedii post na jej temat opublikowała była żona Kamila Durczoka. Marianna Dufek przyjaźniła się ze zmarłymi.

Była żona Kamila Durczoka o tragedii

Marianna Dufek opublikowała na Facebooku poruszający wpis, w którym wspominała rodzinę Kmiecików. „Dziesięć lat minęło. Szybko. Pod powiekami mam ujęcia z tamtego czasu i dnia” – napisała na wstępie, a następnie opowiedziała o ostatnim spotkaniu z Brygidą Frosztęgą-Kmiecik, ktorą zaprosiła wówczas do swojego programu. Dziennikarka miała w nim wystąpić 23 października, czyli w dniu tragedii.

„23 października wydawałam wieczorny program. Nasza kolekcjonerka nagród Brygida właśnie wróciła z kolejnego festiwalu, z kolejną statuetką. Zaprosiłam ją do programu. Dzień wcześniej przybiegła do redakcji, radosna, w zielonej sukience. Omówiłyśmy, który fragment reportażu wypuścimy, i o której ma się zjawić w charakteryzacji” – wspomniała. Dufek następnie przyznała, że o tym, że zawaliła się kamienica jej przyjaciół, dowiedziała się od Kamila Durczoka, z którym już wtedy nie mieszkała.

Redaktor naczelny i prowadzący „Faktów” zadzwonił do niej z samego rana. „Powiedział, że był wybuch. (...) Darek nie odbiera telefonu. Że w «Faktach» nie mają numeru do Brydzi i mam dzwonić. Dzwoniłam długo, bez efektu”. Później to Kamil Durczok, który pojawił się w Katowicach osobiście, poinformował ją, że nie ma szans na to, by Kmiciekowie przeżyli.

„Przez wiele godzin media podawały wiadomości o katastrofie, bez informacji, że zginęli tam nasi przyjaciele. W nocy zadzwonił Kamil, by powiedzieć, że ich znaleźli, że byli razem, że będzie towarzyszył Krzysiowi – bratu Darka. Głos mu się łamał, płakał. Ja z nim. Potem poprosił, by mógł przyjść do domu i przy «swoim» biurku napisać parę słów na uroczystą mszę. Bardzo mu zależało, by była to piękna uroczystość. Była” – dodała.

facebookCzytaj też:
Nie żyje gwiazdor „M jak miłość”. Walczył z ciężką chorobą
Czytaj też:
Nie żyje gwiazdor serialu „Klan”. Wyszedł z domu i już nigdy nie wrócił

Źródło: WPROST.pl