– Zastanawialiśmy się, czy da się nakręcić horror dla całej rodziny – mówił mi w Los Angeles producent Carlton Cuse.
To karkołomne zadanie udało się całkiem nieźle. Oparty na komiksie Joego Hilla (syn Stephena Kinga, również autor adaptacji) serial nie epatuje przemocą jak jego pierwowzór, ale i nie wygładza ekranowej rzeczywistości. Bohaterowie – rodzeństwo Locke’ów: kilkuletni Bode i licealiści Tyler i Kinsey – mierzą się ze złem w dosłownej postaci. Gdy w ich rodzinnym domu zjawia się nastolatek z pistoletem, krew leje się gęsto. Ginie ojciec, a naznaczone traumę półsieroty razem z matką przeprowadzają na drugą stronę Ameryki. I tam w realizm serialu wdziera się magia. A wszystko za sprawą tajemniczych kluczy, które znajduje Bode. Jedne umożliwiają wychodzenie z siebie, inne – teleportację. Przy okazji junior odkrywa też istnienie maszkary, która chowa się w pobliskiej studni i przybiera ciała różnych osób.
Owszem, to wszystko już gdzieś widzieliśmy, ale „Locke & Key” nie można odmówić sprawnej realizacji i własnej tożsamości. Wciągająca historia, sprytny scenariusz, skomplikowana akcja i dobre kreacje młodych aktorów to może jeszcze nie poziom „Harry’ego Pottera”, ale z „Mrocznymi materiami” serial może stawać śmiało w szranki. To dobry wybór i na walentynki, i na Dzień Dziecka.
„Locke & Key” Joe'a Hilla już na Netfliksie.
Czytaj też:
Nowy serial producentów „Stranger Things”. „To nie jest OK” będzie hitem?
„Locke & Key” – nowy serial od Netfliksa
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.