Alicja Majewska od dekad zachwyca publiczność swoją klasą, głosem i wyjątkową elegancją. Autorka takich przebojów, jak „Być kobietą”, „Odkryjemy miłość nieznaną” czy „Jeszcze się tam żagiel bieli”, ma na koncie dziesiątki nagród i niezliczoną liczbę występów. Choć na scenie promienieje, prywatnie przeżyła piekło. Zdradzona przez ukochanego, musiała się leczyć psychiatrycznie, a mimo to nie odwróciła się od mężczyzny, który ją porzucił. Trwała przy nim do końca jego życia.
Złamane serce Alicji Majewskiej – dramat artystki za kulisami kariery
Szczyt popularności Alicji Majewskiej przypadł na lata 70. i 80. – jej głos był natychmiast rozpoznawalny, a elegancja i naturalna klasa wyróżniały ją spośród innych wokalistek. Przez dekady związana była z Włodzimierzem Korczem – muzycznie. Prywatnie jednak jej serce należało do kogoś innego. Otóż jej wielką miłością był dziennikarz Janusz Budzyński. Artystka w jednym z wywiadów wspominała, że „ufała mu bezgranicznie” i była przekonana, że to uczucie na całe życie. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna. Budzyński zostawił ją dla innej kobiety, a Alicja nie była przygotowana na taką zdradę.
– Był najważniejszym mężczyzną mojego życia. Ale wybrał inną. To bolało strasznie. (...) Zawaliło się wszystko, co było dla mnie fundamentem. Nie umiałam się pozbierać – mówiła po latach w rozmowie z „Twoim Stylem”.
Zdrada była ciosem, po którym długo nie mogła się podnieść. Załamała się, co było na tyle poważne, że zdecydowała się na leczenie psychiatryczne. Miała problemy ze snem, epizody depresyjne, ataki lęku. Przestała koncertować, wycofała się z życia towarzyskiego. „Potrzebowałam pomocy. Nie udźwignęłam tego emocjonalnie. Wydawało mi się, że zawalił się cały mój świat” – wyznała w rozmowie z magazynem „Viva!”.
Choć zachowanie partnera zburzyło jej poczucie bezpieczeństwa, nigdy nie zdecydowała się na publiczne oczernianie dziennikarza. Co więcej, wiele lat później, kiedy ciężko zachorował, to właśnie ona – mimo wszystkich ran – zajęła się nim. Pomagała mu, dbała o codzienność, była obok. „Nie mogłam go zostawić. Choć moje serce nadal było połamane, trwałam przy nim do końca” – mówiła poruszona w programie „Dzień Dobry TVN”.
– Miłość to nie zawsze tylko szczęście. To też obowiązek. Albo może – empatia. Nie mogłam zostawić go samego – przyznała z kolei w rozmowie z Magdą Umer.
Choć nigdy nie założyła rodziny i nie miała dzieci, mówi, że „niczego nie żałuje”. A gdy wychodzi na scenę – wciąż brzmi tak samo mocno i czysto, jak dawniej. Jej życie, pełne wzlotów i bolesnych upadków, mogłoby posłużyć za scenariusz niejednego filmu. Dziś jednak, choć rany przeszłości wciąż są żywe, artystka z godnością i czułością wspomina trudne rozdziały swojego życia. Bo jak sama powiedziała: „Życie to nie bajka. Ale nawet w najciemniejszych chwilach warto śpiewać”.
Czytaj też:
Przeżyła zdradę, strzał w głowę i więzienie. Tragiczne losy tej aktorki poruszająCzytaj też:
Nie żyje ceniona artystka. Jej przeboje znają wszyscy Polacy