Marcelina Zawadzka i Max Gloeckner niedawno doczekali się pierwszego dziecka. Modelka urodziła 9 października swojego synka, Leonidasa. 35-latka zdążyła już otwarcie opowiedzieć o trudnościach, z jakimi musiała się zmierzyć zarówno w trakcie ciąży, jak i po niej. Teraz wspomniała także o skomplikowanym porodzie.
Marcelina Zawadzka o porodzie
Przygotowując się do narodzin syna Marcelina Zawadzka brała pod uwagę różne opcje. Finalnie prezenterka Polsatu postanowiła skorzystać z opieki domu narodzin, w którym możliwy jest poród w intymnej atmosferze, pod okiem położnych i w towarzystwie relaksującej muzyki. Wiele matek wybiera taką możliwość, choć usługa kosztuje kilka tysięcy złotych (cena jest zmienna i zależy od m.in. doświadczenia specjalisty). Modelka opowiedziała o tym procesie w „Halo tu Polsat”, a także w niemal godzinnym nagraniu na YouTube.
Okazuje się, że 35-latka zaczęła mieć skurcze dziesięć dni po terminie. – Około mniej więcej godz. 14:00 zaczęłam mieć bóle a la miesiączkowe. (...) To było takie cztery na dziesięć w skali bólu. No i to się tak powoli rozkręcało. Max dosiadł się do mnie ok. 16.00. (...) Był na początku moment, kiedy mi bóle przeszły, a później się rozpędziły – wspominała, dodając, że przed wyjazdem do domu narodzin poszła na spacer i weszła do wanny, by złagodzić bóle.
Finalnie na miejsce dotarła około 21:00. – To się nie kończyło, to był długi proces — relacjonowała swój poród, podkreślając, że nigdy wcześniej nie doświadczyła tak silnego bólu. Co istotne, w trakcie podjęto decyzję o transporcie do szpitala i cesarskim cięciu, gdyż Leonidas się zaklinował. – Pamiętam, że nie było nic przeciwbólowego, ale przecież sama tego chciałam. (...) Byłam już tak wycieńczona. Pamiętam, że mi się już głowa trzęsła, cały organizm mi po prostu latał — wyjawiła Marcelina Zawadzka.
Poród zajął wiele godzin. Leonidas finalnie przyszedł na świat ok. 6:20. W tym czasie modelka mogła liczyć na swojego narzeczonego, który powtarzał jej, że „jest perfekcyjna”. – Często mówiliśmy sobie, że się kochamy, że nam na sobie zależy – wspominała. – To było magiczne doświadczenie. Teraz mamy tego małego człowieka z nami i czuję się, jakby był tu od zawsze. To najpiękniejsze, co mnie w życiu spotkało – dodał Max Gloeckner.
– Ty praktycznie w 100 proc. doświadczyłaś porodu naturalnego i porodu przez cięcie cesarskie – zauważyła położna pracująca w domu narodzin podczas materiału w „Halo tu Polsat”.
– Nie uważam tego za porażkę – odpowiedziała modelka. – Najważniejsze jest zdrowie dziecka, ale oczywiście, jeśli nastawiamy się na coś i chcemy przeżyć poród naturalny, to uważam, że to jest bogate doświadczenie. Nie żałuję, że mieliśmy dwa porody – podsumowała młoda mama.
Czytaj też:
Marcelina Zawadzka była partnerką szefa mafii. Nowe doniesieniaCzytaj też:
Nowa gwiazda śniadaniówki Polsatu niedługo urodzi. W programie opowie o macierzyństwie