Quebonafide o okolicznościach swojego artystycznego powrotu wyjaśnił w napisach pod teledyskiem na YouTube. „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć, ale tylko trochę i trochę nieświadomie, spokojnie. Nie siedzę teraz w Portoryko ani na Hawajach jak Lilo i Stitch tylko na scenach w XXX i szykuję dla Was ostatni koncert” – przekazał.
Quebonafide wraca z teledyskiem do „Futurama 3”
„Nadal jesteśmy w trakcie prawdopodobnie najdłuższej w historii muzyki trasy – został nam jeszcze jeden gig (tak się mówi?). Co prawda ostatnie odbyły się prawie trzy lata temu, ale nie szkodzi – miałem więcej czasu żeby przygotować dla Was Grande Finale” – zapowiadał pod teledyskiem stworzonym przez Andrzeja Dragana.
W samym klipie mamy blisko 5 minut wypełnionych błyskotliwym słowotokiem i pomysłowymi scenami, z ciągle zmieniającym się bohaterem głównym. Pojawiają się też liczne nawiązania do znanych osób z polskiej popkultury.
Stanowski w teledysku Quebonafide
Swoje miejsce otrzymał tam także Krzysztof Stanowski, w którego klubie piłkarskim KTS Weszło raper rozgrywał kiedyś mecze. „Co się stanie, gdy przestanę – się zastanów / Żaden Stańczyk nie jest w stanie tu wypełnić pustostanu / Tak jak Stano zmieniam kanał, no i zaczynam od zera / Nie wiesz ile przeszedłem, bo mam ukryte trofea” – rapuje Quebo.
Przy tych wersach w teledysku pojawia się znana wszystkim scena z obrazu „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska” Jana Matejki. Początkowo na tronie siedzi sam Quebonafide w krótkich spodenkach. Przy wersach o Stanowskim rapera na chwilę zastępuje właśnie twórca Kanału Zero.
Założyciel portalu Weszlo.pl skomentował już swój krótki występ. „Co za pieprzony zaszczyt. Ja w teledysku Quebo stworzonym przez Andrzeja Dragana, z wersem na swój temat. Wow, Wow, Wow. Dziękuję @quebahombre. Moja wielka rola po 2 minutach i 10 sekundach” – czytamy na profilu Stanowskiego na Instagramie.
Czytaj też:
Giertych kontra Stanowski. Spór o Radosława Sikorskiego rozgrzewa media społecznościoweCzytaj też:
Stanowski zaliczył sporą wpadkę, musiał przepraszać. „Ostentacyjne oszczanie”