„Chałupy welcome to”, „Pszczółka Maja”, „Zacznij od Bacha”, „Z tobą chce oglądać świat”, „Lubię wracać tam gdzie byłem” – to tylko niektóre z piosenek nieodżałowanego Zbigniewa Wodeckiego, który niespodziewanie zmarł w 2017 roku.
Był nie tylko piosenkarzem, ale też multiinstrumentalistą, kompozytorem, aranżerem, prezenterem i aktorem. Karierę zaczynał od gry na skrzypcach w zespołach Czarne Perły i Anawa. Potem akompaniował Ewie Demarczyk. Był też związany z orkiestrą symfoniczną Polskiego Radia i Krakowską Orkiestrą Kameralną. Jako piosenkarz zadebiutował w 1972 roku w Opolu, które było jego początkiem jego wielkiej scenicznej kariery.
Tak Zbigniew Wodecki żartował na temat swoich bujnych włosów
Jego charakterystyczna cechą były okulary (na początku kariery przyciemniane), bujne włosy i oczywiście jego ukochany instrument. Jak opowiadał w swoim ostatnim wywiadzie, sam określał się „smutasem ze skrzypcami”. Przyznał, że nie wiedział, że tak wygląda w telewizorze.
– Myślałem, że jestem atrakcyjnym młodzieńcem, z pięknymi włosami, w ciemnych okularach, które były wtedy szczytem mody. A po latach okazało się, że to jakaś menda z plerezą. Ja bym to wszystko kazał zmazać (...) Teraz jestem świetny, więc widzę, jaka to jest różnica – mówił w wywiadzie dla magazynu „Viva!”.
O swojej fryzurze Wodecki ciągle żartował. – Niestety, bez tych włosów wyglądam, jak pół nie powiem czego zza krzaka – mówił. – Głowę często myć trzeba, wysuszyć potem, a ja raptus jestem, śpieszy mi się i nie zawsze się wyrabiam. Ale to prawda, cały ten fenomen mojej fryzury trochę mnie jednak zadziwia. Przecież ja nawet grzebienia nie noszę. A tymczasem wszyscy pytają, jakby sami włosów na głowie nie mieli – stwierdzał artysta.
Tak wygląda grób Zbigniewa Wodeckiego. Wzruszające słowa
Zbigniew Wodecki urodził się 6 maja 1950 roku, a zmarł 22 maja 2017 roku w wieku 67 lat. Artysta poddał się zabiegowi wszczepienia bypassów. „Jeszcze w niedzielę czuł się dobrze i rozmawiał z bliskimi” – czytaliśmy wszyscy w oświadczeniu o śmierci artysty. Niespodziewanie, trzy dni po przebytej operacji, mimo niezwykłej woli życia i starań lekarzy, Zbigniew Wodecki doznał rozległego udaru mózgu, w wyniku którego zmarł.
Wodecki pochowany został w swoim ukochanym Krakowie 30 maja 2017 roku. W tym dniu z Wieży Mariackiej rozbrzmiały dźwięki utworu Louisa Armstronga „What a Wonderful World”. Po mszy został pochowany w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Rakowickim w Krakowie (kwatera LXXV-32-3 na pasie).
„Wybitny Artysta, Wspaniały Człowiek” - można przeczytać na jego nagrobku. „Kurtyna opadła, brawa nie mikną. Twój koncert trwa... Biletów nie ma” - napisali dalej bliscy Wodeckiego.
Galeria:
Tak wygląda grób Zbigniewa Wodeckiego, legendarnego polskiego artystyinstagramCzytaj też:
Pięć polskich filmów w topce najpopularniejszych na Netflix! Biją teraz rekordyCzytaj też:
Uwielbiana komedia trafiła na VOD! Ma klimat, którego będziecie szukać w każdym filmie