Zniknęła z mediów po wizycie w „Sprawie dla reportera”. Teraz się tłumaczy

Zniknęła z mediów po wizycie w „Sprawie dla reportera”. Teraz się tłumaczy

Tamara Gonzalez Perea
Tamara Gonzalez Perea Źródło:Newspix.pl / Stanisław Krzywy
Tamara Gonzalez Perea udzieliła wywiadu i nawiązała do swojego kontrowersyjnego występu w TVP. Influencerka stwierdziła, że „robi to, co kocha”.

Tamara Gonzalez Perea zaczynała karierę w show-biznesie, jako blogerka modowa Macademian Girl, która wyróżniała się egzotyczną urodą i niezwykle barwnym stylem. Później wzięła udział w „Tańcu z gwiazdami” i została prowadzącą „Pytania na śniadanie”. W 2020 roku natomiast całkowicie zmieniła swój kierunek – porzuciła telewizję i zajęła się rozwojem osobistym, a jej występ w „Sprawie dla reportera” odbił się wielkim echem w mediach. Teraz 34-latka udzieliła wywiadu.

Tamara Gonzalez Perea o kontrowersyjnym występie w „Sprawie dla reportera”

Po tym, jak influencerka zmieniła swoje zainteresowania, zaliczyła wizytę w „Sprawie dla reportera”, gdzie przedstawiła się jako „terapeutka ustawień systemowych” i „terapeutka uzdrawiania dźwiękiem”. W trakcie realizacji programu Tamara Gonzalez Perea grała na bębnach w celu uzdrowienia kobiety, która przeszła udar mózgu i szukała pomocy w odzyskaniu sprawności intelektualnej. Fragment ten szybko stał się hitem sieci, a na nią wylała się fala krytyki. Po tym zdarzeniu usunęła się w cień i nie była obecna w mediach.

Teraz dawna Macademian Girl udzieliła wywiadu „Dzień Dobry TVN”, w którym odniosła się m.in. do sytuacji z programu Telewizji Polskiej. Stwierdziła, że cała sytuacja została mylnie zinterpretowana, a ona sama nie namawia do rezygnacji z tradycyjnego leczenia w przypadku poważnych chorób.

– Grałam dla tej sytuacji, dla tego momentu. Absolutnie nie twierdzę, że jednorazowe zagranie na bębnie uzdrowi z poważnych problemów neurologicznych. Ja to zrobiłam ze swojego serca. Te metody mogą być dobrym wspomaganiem metody konwencjonalnej, mogą przynieść jakieś rozwiązania, jestem za tym, żeby czerpać ze wszystkich możliwości, zwłaszcza jeśli sytuacja jest tak poważna – tłumaczyła Tamara Gonzalez Perea.

W dalszej części rozmowy influencerka dodała, że „robi to, w co wierzy i co kocha”, równocześnie pomagając ludziom. – Nikogo nie uzdrawiam, ale daję narzędzia do tego, żeby pracowali sami ze sobą. Każdy może wybrać to, w co wierzy, co mu pasuje i o to przede wszystkim w tym chodzi. Jestem ostatnia, żeby komuś mówić w sytuacji zagrożenia życia „wybierz tylko tę drogę” czy „pracuj tylko ze mną, a na pewno doznasz uzdrowienia”. Nikt, kto pracuje z osobami terapeutycznie, z dźwiękiem, z ciałem nie może dać takiej gwarancji. Nie mamy takiej mocy, to byłoby nadużycie — mówiła.

Co więcej, rozmawiający z nią Mateusz Hładki nawiązał do głośnej sprawy sprzedawanych przez influencerkę w sieci gadżetów, które na innych stronach można było kupić za ułamek grosza. — Nie kupuję na chińskich portalach, więc nie wiem. Karty stworzyłam sama, zajęło mi to cztery lata. To, czym ja się zajmuję, w Polsce wciąż budzi wiele kontrowersji. Robię swoje. Zawsze będzie ktoś, komu to nie odpowiada — podsumowała Tamara Gonzalez Perea.

Czytaj też:
Tamara Gonzalez Parea sprzedaje czaszki za 850 zł. Podobne można kupić na... AliExpress
Czytaj też:
Tamara Gonzalez Perea: Moje babcie były szamankami. Mam to w genach

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl / Plejada