Przypomnijmy, skecz Neo-Nówki, który wywołał liczne kontrowersje został zaprezentowany 30 lipca w Koszalinie podczas Festiwalu Kabaretu. Grupa zakpiła z rządu PiS, wyborców Prawa i Sprawiedliwości oraz Telewizji Polskiej. Była mowa m.in. o „wywaleniu 70 mln na wybory kopertowe”, „tępej propagandzie w TVP”, czy „Ostrołęce, CPK, Turowie i innych przewałkach”. Występ wyemitowała stacja Polsat.
Skecz wywołał skrajne emocje w sieci. Jedni chwalą artystów, inni krytykują za wulgarny język i pogardliwy stosunek do wyborców PiS. Teraz głos w sprawie zabrał sam Roman Żurek, aktor Neo-Nówki.
Żurek z Neo-Nówki: Nic mnie już w tym kraju nie zaskakuje
W wywiadzie dla TOK FM Żurek przyznał, że nie zdziwił go fakt, że skecz wzbudził tak wiele emocji. – Nie wiem, czy jestem zaskoczony. W tym kraju już mnie nic nie zaskakuje. Nie wiem, czy można to nazwać awanturą, to jest generalnie problem odbioru społecznego kabaretu. Jest to forma przekazu pewnych treści i tego, co myślą ludzie i my po prostu to pokazujemy. Część widzów odbiera to dosłownie, nie rozumiejąc przesłania. Rozumieją to dosyć opacznie. Stąd taka forma ekspresji – podkreślił.
Przyznał, że faktycznie kabaret otrzymał mnóstwo negatywnych opinii, ale może i więcej tych pozytywnych. – Jak to w naszym kraju — jesteśmy spolaryzowani, podzieleni, dlatego liczyliśmy się z takim odbiorem. Szkoda tylko, że nie wszyscy zadają sobie trochę trudu, żeby zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi – podkreślił.
Według Żurka grupa była „szczera w przekazie” i nie chodziło o atak na partię rządzącą, a o to, „co dzieje się w naszym kraju”. – Zawsze będą jakieś sytuacje, w których będzie nas można potraktować jako zwolenników opozycji, a przeciwników partii rządzącej, ale my jesteśmy tylko przedłużeniem głosu społecznego – ocenił.
Czytaj też:
Tyszka zdradził, jak nazwała syna Sokołowska. To oryginalne imiona