Tuż po ataku Rosji na Ukrainę Kinga Rusin zamieszczała w swoich mediach społecznościowych posty, w których zachęcała do pomagania naszym sąsiadom. Pisała o zbiórkach i podawała dane organizacji, wspierających dotkniętych wojną. Magdalena Ogórek najwyraźniej jednak uznała, że była dziennikarka TVN powinna angażować się w zupełnie inny sposób. W programie „Solidarni z Ukrainą” na antenie TVP, była kandydatka SLD na prezydenta stwierdziła, że jeżeli Rusin rzeczywiście chce pomóc Ukraińcom, powinna robić to z Polski, a nie z Kostaryki, gdzie obecnie mieszka.
„Pani Rusin” i „rządowa chorągiewka”
– Pani Rusin musi wrócić z Kostaryki, bodajże chyba tam się teraz znajduje, żeby tutaj przyjąć Ukraińców. Możemy tak wymieniać, ale nie chcemy dzisiaj tego robić. Tylko rzeczywiście to jest ten moment, kiedy można pokazać cywilną odwagę, która nie ogranicza się tylko do selfie na Instagramie – stwierdziła Ogórek.
Rusin postanowiła odpowiedzieć krótko na zarzuty dziennikarki. W nowym poście zapewniła, że jej „tablica z ogłoszeniami” na InstaStories przynosi realne efekty. „Wiele osób pisze do mnie, że dzięki temu udało im się znaleźć schronienie, transport i rzeczy potrzebne do życia... Dziękuję wszystkim” – napisała. „Piszecie o żartach pod moim adresem pewnej reżimowej »chorągiewki«” – dodała dziennnikarka, odnosząc się do Ogórek. „Za naszą wschodnią granicą giną ludzie. Żeby w takim tragicznym czasie śmieszkować sobie w tv z kogokolwiek, kto w jakikolwiek sposób w tej sytuacji pomaga, trzeba być wyjątkową... No, ale cóż, niczego więcej się po tej pani nie spodziewałam” – skwitowała.
instagramCzytaj też:
YouTube i Meta odcinają Rosję od przychodów reklamowych. Na celowniku m.in. Russia Today