Uwaga, możecie poczuć się staro. Britney Spears, Księżniczka Popu, w tym roku skończy 40 lat. Swoje największe, do dziś pamiętane hity „Baby one more time” i „Oops!... I did it again” amerykańska gwiazda pop i dance nagrała przed dwudziestką – ale mimo upływu dekad nigdy nie zeszła z pierwszych stron gazet i czołówek portali internetowych.
Teraz jednak częściej niż jej muzykę, słuchamy wieści o jej prywatnych dramatach. Przede wszystkim – o trwającym już 13 lat ubezwłasnowolnieniu i wojnie dosłownie domowej, którą Britney Spears toczy z własnym ojcem.
O ojcu, Jamesie Parnellu Spearsie, Britney w najdelikatniejszym wariancie mówi, że bardzo ją swoim zachowaniem skrzywdził. Jej zdaniem 69-latek powinien trafić do więzienia „za to, co jej zrobił”.
Co jednak zrobił? Do niedawna świat wiedział tylko o tym, że ojciec ma nad nią kuratelę i to on decydował o wykorzystaniu milionów dolarów, które Britney Spears zarabiała na trasach koncertowych. Okazuje się jednak, że działo się znacznie, znacznie więcej.
Publiczna kariera Britney Spears to ciąg uśmiechów, pięknych zdjęć, tanecznych koncertów, słodkich wywiadów. Poza dramatycznym załamaniem sprzed 13 lat, w jej mediach społecznościowych i przekazie medialnym aż do ostatnich tygodni rządziły radość i szczęście.
Britney Spears: „Pocałujcie mnie w d**ę”
Aż do ostatnich tygodni, czyli gdzieś do początku lata 2021 roku. To wtedy na instagramowym profilu Britney Spears zaczęły pojawiać się posty, które co najmniej zaskakują, często bulwersują, a najbardziej zmuszają do zastanowienia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.