Radcliffe grał Harry'ego Pottera od 2001 do 2011 roku. 30-letni obecnie aktor jest trzeźwy od 2010 roku, czyli od czasu premiery „Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I”. Radcliffe twierdzi, że niepewność związana z zakończeniem serii „Harry Potter” niebezpiecznie przyczyniła się do jego alkoholizmu. – Jeżeli wychodziłem i upijałem się, nagle uświadamiałem sobie, że sprawiam zainteresowanie, ale nie na zasadzie, że jestem po prostu pijanym facetem, ale na zasadzie „Och, Harry Potter upija się w barze” – powiedział aktor, dodając, że jego rola wzbudziła pewne zainteresowanie ludzi, jednak wiele osób też z niego kpiło. – To z natury jest dla ludzi zabawne – wyjaśnił.
Jak mówił, z kpinami radził sobie poprzez picie przez lata coraz to większej ilości alkoholu lub po prostu „upijanie się”. – To picie, które wydarzyło się pod koniec Pottera i chwilę po jego zakończeniu to była panika, trochę nie wiedziałem co robić dalej i nie czułem się na tyle komfortowo, aby wierzyć, że mogę pozostać trzeźwy – wyjaśnił.
Radcliffe zwrócił także uwagę na to, że alkoholizm występował w jego rodzinie. – Dlatego zawsze zadaje sobie pytanie, czy to i tak by się wydarzyło czy to było tylko związane z „Potterem”. Nigdy się nie dowiem. Ale to występuje w mojej rodzinie. Zdecydowanie nie chodzi o moją mamę czy mojego tatę, spieszę dodać – podkreślał.
Czytaj też:
Kristofer Hivju ma koronawirusa. Netflix: Zamykamy plan serialu „Wiedźmin”