Przypomnijmy, że burza rozpętała się po wywiadzie Neesona dla „The Indepedent”. Przy okazji promocji najnowszego filmu „Cold Pursuit” Liam Neeson wrócił do bolesnej osobistej historii z przeszłości. Aktor przyznał, że po tym, jak zgwałcona została bliska mu kobieta, planował zemstę. – Oby nikt z nas nigdy nie doświadczył sytuacji, w której skrzywdzony zostanie członek jego rodziny – stwierdził aktor. Następnie przywołał historię, którą przeżył wiele lat temu. Po powrocie z zagranicznej podróży Neeson dowiedział się, że kobieta, którą dobrze znał, została zgwałcona. Nie zdradził przy tym, czy była to członkini jego rodziny, czy znajoma.
– Ona poradziła sobie po tym gwałcie w zupełnie niesamowity sposób. Ale moja natychmiastowa reakcja była taka... Zapytałem ją, czy wie, kto to zrobił. Nie wiedziała. Spytałem, jaki miał kolor skóry. Odpowiedziała, że był czarny – relacjonował aktor.
– Wyszedłem i miałem nadzieję, że spotkam kogoś – wstyd mi to mówić, ale robiłem to przez jakiś tydzień... Miałem nadzieję, że jakiś „czarny drań” wyjdzie z jakiegoś pubu i zacznie do mnie, wiesz... Żebym mógł go zabić – wyznał Neeson. – Zajęło mi tydzień, może półtora, żeby z tego wyjść – dodał.
Rodriguez broni Neesona
Wypowiedzi Neesona ściągnęły na niego falę krytyki i oskarżeń o rasizm. Nie brakuje jednak głosów osób ze środowiska aktorskiego, którego bronią. – Widziałeś „Wdowy”? Jego język był tak głęboko w gardle Violi Davis, że nie możesz go nazwać rasistą. Rasiści nie robią takich rzeczy z przedstawicielami rasy, której nienawidzą, a jego język był naprawdę głęboko. To g*** prawda. Zignoruj to. On nie jest rasistą. Jest uroczym człowiekiem. To wszystko kłamstwa – mówiła w wywiadzie dla „Vanity Fair” Michelle Rodriguez. W obronie Neesona stanęła także Whoopi Goldberg, która stwierdziła, że „nie można być zdziwionym tym, że ktoś, kogo bliska osoba została zaatakowana, jest wściekły i chce wyjść i samemu atakować”.