„Sonata”. Kim jest Grzegorz Płonka nazywany Beethovenem z Murzasichla?

„Sonata”. Kim jest Grzegorz Płonka nazywany Beethovenem z Murzasichla?

Grzegorz Płonka
Grzegorz Płonka Źródło: Facebook / Gmina Poronin
Grzegorz Płonka jest muzykiem z wadą słuchu, wzroku i innymi niepełnosprawnościami. Do kin właśnie trafił „Sonata”, który opowiada historię muzyka.

Grzegorz Płonka pochodzi z podhalańskiej wsi Murzasichle. Urodził się jako wcześniak, w skali Apgar dostał zaledwie 2/10 punktów. Z chłopcem było tak źle, że lekarze od razu postanowili go ochrzcić. Płonka leżał w inkubatorze przez kilka miesięcy i to urządzenie prawdopodobnie zniszczyło mu wzrok. Przez lata medycy ignorowali sygnały rodziców chłopca, którzy uważali, że z jego słuchem jest problem. U chłopca zdiagnozowano autyzm, a dopiero kiedy był nastolatkiem zmieniono diagnozę na dziecięce porażenie mózgowe. U 14-latka stwierdzono ciężki niedosłuch zmysłowo-nerwowy. Wówczas dostał pierwszy aparat słuchowy i zaczął uczyć się mówić. Okazało się. że mimo niedosłuchu ma doskonały słuch muzyczny.

Jak to się stało, że niemal głuchy chłopiec zaczął grać?

Grzegorz Płonka w rozmowie z dziennikarką Gazety.pl zdradził, że jego pierwszy kontakt z pianinem był przypadkowy. – Gdy jako dziecko biegałem po pokoju, zainteresowałem się dużym meblem, który stał w kącie. To był fortepian. Otworzyłem klapę i zacząłem uderzać w klawisze. Grałem tak coraz częściej – powiedział. Chwilę później chłopiec dostał kasetę z utworami Beethovena, w których zakochał się bez pamięci. Jak zdradził przy niej zasypiał i przy niej się budził. Podobna przypadłość kompozytora zmotywowała Grzegorza do nauczenia się ze słuchu sonaty „księżycowej”. Jak się później okazało – melodia okazała się jego przepustką do muzycznego świata i edukacji.

Rodzicie chłopca próbowali znaleźć dla niego odpowiednią placówkę, gdzie mógłby rozwijać talent. Niestety okazało się, że polski system szkolnictwa wyklucza takie osoby jak Grzegorz. Żadna ze szkół muzycznych nie chciała przyjąć ucznia z deficytami słuchu i mowy oraz lukami w wiedzy ogólnej. Kiedy samodzielnie nauczył się grać I część sonaty „księżycowej” mistrza, zaprezentował ją w szkole muzycznej. I to była jego przepustka do muzycznej edukacji. W lipcu 2015 roku został też laureatem I Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Dzieci, Młodzieży i Dorosłych z Zaburzeniami Słuchu „Ślimakowe Rytmy”.

„Walenie głową w mur”

Jego ojciec Grzegorz Płonka podkreśla w wywiadach, że chociaż syn nie jest majstersztykiem technicznym, to jest autentyczny i prawdziwy. Młody Płonka skończył tylko pierwszy stopień szkoły muzycznej, a kontynuowanie nauki jest niemożliwe ze względów finansowych. Jednak problem to nie tyko szkoła muzyczna, ale nawet standardowa edukacja. Kiedy ma się 24 lata polski system uniemożliwia zdawanie matury, a Grzegorz skończył gimnazjum kiedy miał 21 lat. – Mam poczucie, że cały czas muszę walczyć, i bywa, że jest to takie walenie głową w mur. Często nie mam już siły, a wiem, że to walka do końca życia. Chciałbym zdawać maturę. Zgłosiłem się do liceum w Poroninie i dostałem tam informację, że mogę spróbować, że da się to załatwić. Po jakimś czasie padło pytanie: a ile pan ma lat? Wtedy miałem 32, ale okazało się, że to i tak za dużo, bym zdawał maturę. Czy to w jakiejś zawodówce, czy szkole specjalnej. Niemożliwe – powiedział podczas wywiadu Grzegorz Płonka.

„Sonata”

W kinach właśnie pojawił się film „Sonata”, który opowiada historię 33-letniego dzisiaj Grzegorza Płonki. W rolę jego matki wciela się Małgorzata Foremniak, filmowym ojcem stał się Łukasz Simlat. Główną rolę w filmie Bartosza Blaschke dostał Michał Sikorski. Film otrzymał w Gdyni dwa Złote Lwy. Blaschke w kategorii Nagroda Publiczności, a Michał Sikorski za najlepszy debiut aktorski. Produkcja jest oparta na faktach z życia muzyka.

„Sonata”Czytaj też:
Zagrały w „Galeriankach”. Jak wyglądają dzisiaj?

Źródło: WPROST.pl / Gazeta.pl