„Miłość, seks & pandemia” z bardzo niską oglądalnością. Vega się tłumaczy

„Miłość, seks & pandemia” z bardzo niską oglądalnością. Vega się tłumaczy

Patryk Vega
Patryk Vega Źródło:Newspix.pl / TEDI
Przez lata filmy Patryka Vegi cieszyły się ogromną popularnością. Najnowszy z nich – „Miłość, seks & pandemia” nie przyciągnął jednak do kin tłumów. Reżyser uważa jednak, że osiągnął sukces i „należy się cieszyć”.

Film „Miłość, seks & pandemia” miał swoją kinową premierę w piątek 4 lutego. „Erotyczne fantazje, dreszcz pożądania, uzależnienie od randkowych aplikacji i wszystko to, co skrzętnie ukrywamy za drzwiami sypialni. Do tego samotność, która wraz z pandemią COVID-19 na dobre wkroczyła w nasze życie i obnażyła kruchość relacji międzyludzkich. Oto film, który nie boi się tematów tabu i pokazania seksu i miłości, jakimi są naprawdę. To historia nowoczesnych, przebojowych kobiet, która nikogo nie pozostawi obojętnym” – tak brzmi jego opis.

Vega ogłasza sukces filmu „Miłość, seks & pandemia”

Obraz nie przyciągnął tłumu widzów. W weekend otwarcia zgromadził zaledwie 98 tysięcy odbiorców. Produkcja ma ocenę 3,9/10 na polskim Filmwebie, a w komentarzach do niej czytamy, że to „gniot” czy „kretyński film dla kretynów”. Jak na hejt i małą popularność obrazu reaguje reżyser? Vega broni fenomenu produkcji.

– Trzeba przede wszystkim patrzeć, jaki jest punkt odniesienia, dlatego że walentynki były zawsze najlepszym dniem handlowym w roku. Wszystkie filmy odnotowywały podwójną frekwencję. Widownia w walentynkowe weekendy przed pandemią przekraczała niekiedy milion widzów. Teraz przyszło pół miliona widzów. Mój film zgromadził prawie 20 procent tej widowni ogółem, jest drugi weekend na pierwszym miejscu box office. Do czego mam to odnosić? Do sytuacji przed pandemią? Wynik jest niezadowalający, natomiast, biorąc pod uwagę to, ile osób chodzi do kina i że film jest przez drugi weekend na pierwszym miejscu box office, to należy się z tego cieszyć – przekonywał.

Twórca nie przejmuje się hejtem

Reżyser przyznał, że nie czyta negatywnych opinii na temat swoich filmów. – Ludzie, którzy przywykli do jakiejś konwencji, do mojego języka filmowego, mogli czuć zawód, natomiast ludzie, którzy nie lubili brutalności kina gangsterskiego, mogli się pozytywnie zaskoczyć – stwierdził, zachwalając film.

Czytaj też:
Ten serial pokaże groteskowość naszych czasów. Marcin Korcz opowiedział nam o „Backdoor – Wyjście awaryjne”

Źródło: WPROST.pl / Pudelek