Na Instagramie śledzi ją ponad milion osób. Sławę przyniósł Dagmarze Kaźmierskiej reality show „Królowe życia” w stacji TTV, gdzie występuje już od pięciu lat. Nikogo w nim nie udaje. Jest taka, jak na co dzień. Czasem kaprysi, czasem pokaże pazury, a niekiedy wzrusza się do łez. I nigdy nie przechodzi obojętnie nad ludzkim nieszczęściem. Swoim dystansem do życia i samej siebie sprawiła, że widownia ją pokochała. Bardzo sobie ceni szczerość, dlatego nigdy nie ukrywała swojej przeszłości, w tym faktu, że spędziła kilkanaście miesięcy w więzieniu. To sprawia, że publiczność szanują ją nie tylko za osobowość, ale i wielką szczerość. – Bywa, że jest, do rany przyłóż, a bywa, że jest diabłem w ludzkiej skórze, któremu jak nastąpisz na odcisk, to ci przegryzie aortę – mówił o niej twórca programu „Królowe życia”.
Ewa Lankiewicz: W telewizji przedstawiana jest pani jako kobieta przebojowa, która czerpie z życia całymi garściami. Czy poza kamerami jest pani taka sama?
Dagmara Kaźmierska: Poza kamerami jestem gorsza. Śmieję się. Idę jak taran. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Wyślesz mnie do piekła, to jeszcze prezenty przyniosę. Sama nie wiem skąd we mnie tyle siły. Oczywiście mam słabsze momenty jak każdy, ale zaraz powstaję jak Feniks. I oby tak już mi zostało.
Zdaje się pani być bardzo odważną osobą. A czy jest coś, czego się boi Dagmara Kaźmierska?
Cierpię na awizofobię. I chyba to jest jedyny mój lęk.
Czy uważa pani, że ogromna popularność i udział w programie panią zmienił?
Absolutnie nie.
Czy gdy kiedyś skończy się program, będzie pani trudno wrócić do „normalnego” życia? Ma pani jakiś pomysł na swoją przyszłość po programie?
Program jest tylko niewielką cząstką mojego życia. Dlatego jeśli kiedyś się skończy lub sama z niego zrezygnuję, niewiele to u mnie zmieni. Będę dalej podróżować po świecie, żyć zwariowanie i kolorowo. Tyle że bez towarzystwa kamer. Ponieważ to co ludzie widzą w programie, to właśnie jest moje życie. Jedyne co może się bardziej zmienić to, to że będę mniej czasu w Polsce.
Wiele osób wypominało pani przeszłość, jak radzi sobie pani z krytyką i faktem, że media tak mocno weszły w pani życie?
Nie mogę mieć pretensji do nikogo o zbytnie ingerowanie w moje życie. Decydując się na udział w programie, miałam świadomość, że zacznie się wywlekanie przeszłości. Z krytyką radzę sobie nie najgorzej. Często nawet bawią mnie „wypociny” niektórych na mój temat.
Czy czuje się pani gwiazdą?
Byłam nią już od dziecka! A tak na poważnie to absolutnie nie. Nawet teraz jest ze mną gorzej, bo kiedyś miałam po czterech ochroniarzy, a teraz ani jednego. Tak więc co ze mnie za gwiazda?
Gdyby stacja telewizyjna zaproponowała pani program, jaki tylko pani sobie wymarzy – o czym byłby to program?
Chciałabym mieć kiedyś swój program o więzieniach. O osadzonych i ich rodzinach. O tym jak znoszą rozłąkę itd... Uzmysłowić ludziom, którzy tam nigdy nie byli, że w Zakładzie Karnym nie siedzi sama patologia i totalny margines. Trafiają tam też ludzie z eksponowanych stanowisk. Inni przez przypadki, złe zdarzenia losu... Są tam też niestety i niewinni. Są oczywiście i bardzo winni. I chyba o tym więziennym świecie chciałabym mieć program.
Czy na co dzień spotyka panią więcej oznak sympatii od przypadkowo spotkanych ludzi, czy zdarzyło się pani, że ktoś ją źle potraktował?
Na co dzień spotykam się tylko z oznakami ogromnej sympatii i miłości. Ludzie płaczą, jak mnie przytulają. Opowiadają mi o swoich problemach czy radościach. Traktują mnie jak kogoś bliskiego, a nie panią z telewizji. Jedna pani chora na nowotwór mnie bardzo mocno tuliła i powiedziała, że teraz wie, że już wyzdrowieje. No, różne niesamowite przypadki mi się trafiają. Jednak nikt nigdy mnie brzydko nie potraktował.
Czy można o pani powiedzieć, że jest pani niczym „kobieta pracująca, która żadnej pracy się nie boi”?
To jest prawda. Mogę nawet rowy kopać byle zarobić dla mojego syna. Nie przeraża mnie żadna praca. Teraz musiałabym wziąć pod uwagę moje zdrowie, ale już tyle w życiu robiłam, że mogę robić, co tylko będzie trzeba. Choć wiadomo, lepiej zarobić, ale się nie narobić.
Czy w prawdziwym życiu pani relację z przyjaciółmi – panem Jackiem i panią Edytą – różnią się od tych pokazywanych w programie?
Absolutnie nasze relacje są takie jak w programie. Przyjaźń pełna emocji.
„»Królową« byłam zawsze. Od wielu lat wiem, jak smakuje sława. W Kotlinie Kłodzkiej znali mnie wszyscy. Nie ma się czym chwalić, kryminał to nie pierwszy rząd w operze. Ale gdybym udawała, że tego nie było, byłabym hipokrytką. Nie będę opowiadać bzdur, że byłam na wczasach w Ameryce” – pisze w swojej książce gwiazda. Jak wyglądało jej dzieciństwo? Dlaczego nie została na stałe w Niemczech? I jak udało jej się pokonać przeciwności losu? O tym opowiada książka Dagmary Kaźmierskiej „Prawdziwa Historia Królowej Życia”.
Czytaj też:
„Diuna” jutro w polskich kinach. Oto wszystko, co musicie wiedzieć przed seansem