– Rzeczywiście nie mam ostatnio aż tak mnóstwo powodów do uśmiechu. Powodem tego stanu jest taka mało przyjemna sprawa. Otóż jakieś cztery tygodnie temu odkryłam, że mam w piersi jakąś zmianę – powiedziała Sara Boruc-Mannei na nagraniu opublikowanym na Instagramie. Żona polskiego bramkarza stwierdziła, że „na początku wypierała tę informację”. – Starałam się skupiać na innych rzeczach, sprzyjały temu okoliczności, żeby nie zwracać uwagi na tę drobnostkę – w cudzysłowie oczywiście, bo to nigdy nie jest drobnostka. Zdrowie jest najważniejsze, pamiętajcie – przestrzegała.
„Czekanie jest najgorsze”
– W końcu, po chyba dwóch czy trzech tygodniach, wstyd się przyznać, zdobyłam się na odwagę i umówiłam się na USG – powiedziała Sara Boruc-Mannei i dodała, że okazało się wówczas, że będzie konieczna biopsja. – Nie opowiadam wam tego, bo mam już wyniki i wszystko jest ok. Nie mam, czekam. Czekanie jest najgorsze – stwierdziła żona polskiego piłkarza. – Trzymajcie za mnie kciuki. Staram się być dobrej myśli, chociaż nie jest łatwo. Ale po co wam to opowiadam? Po to, żebyście się badali, żebyście się badały dziewczyny, chłopaki oczywiście też – zachęcała ze łzami w oczach Sara Boruc-Mannei, podkreślając, że zmianę wykryła sama i dlatego „bardzo szybko zadziałała”.
Czytaj też:
„Pozwu nie będzie”. Finał sprawy między Lewandowską a Staśko, aktywistka opisała kulisy
Sara Boruc-Mannei