Dominik Raczkowski z „Warsaw Shore” sfingował własną śmierć. „Wzięliście udział w eksperymencie społecznym”

Dominik Raczkowski z „Warsaw Shore” sfingował własną śmierć. „Wzięliście udział w eksperymencie społecznym”

Dominik Raczkowski z „Warsaw Shore”
Dominik Raczkowski z „Warsaw Shore” Źródło: Instagram / Warsaw Shore
Informacja o śmiertelnym wypadku Dominika Raczkowskiego obiegła media w weekend. Chłopak miał zostać potrącony przez samochód. Teraz jednak przyznał, że sfingował własną śmierć, a powody zdradził w nagraniu.

Dominik Raczkowski, uczestnik jednej z edycji programu MTV „Warsaw Shore”, miał zginąć w wypadku samochodowym. Jak dowiedzieliśmy się w weekend, na przejściu dla pieszych w mężczyznę uderzył samochód. Raczkowski jeszcze przed śmiercią miał komunikować się z przyjaciółmi, mówił, że nic nie czuje i oddał im swój telefon. „Dominik dał nam telefon i powiedział, żebyśmy coś napisali do jego rodziny i poinformowali was co się dzieje w razie czego, i mówili na bieżąco, jaka jest sytuacja. Chyba ma złamaną rękę, jest poobdzierany, obolały i nie czuje nic od pasa w dół i niebezpiecznie mu ciśnienie urosło, przez to słabo się poczuł” – pisali. Następnie za pośrednictwem InstaStories,,znajomi'' uczestnika „Warsaw Shore” przekazali, że chłopak zmarł.

Sprawa jednak budziła kontrowersje wśród internautów, którzy podejrzewali Dominika o sfingowanie własnej śmierci. Redakcja Pomponika skontaktowała się nawet z kościołem, w którym miał odbyć się pogrzeb. Zaprzeczył temu proboszcz.

Dominik Raczkowski z „Warsaw Shore” żyje

Szybko okazało się, że domysły followersów były prawdziwe. Dominik Raczkowski we wtorek w nocy opublikował ponad godzinne nagranie, w którym tłumaczy czemu miało służyć uśmiercenie własnego siebie. Jak się okazało – Dominik postanowił przeprowadzić „eksperyment społeczny”. – Zrobiłem was w ch***, bo daliście się w ch*** zrobić. W przeciągu 12 godzin, po opublikowaniu przeze mnie trzech niczym niezweryfikowanych storek z wymyśloną historią, praktycznie cała Polska mnie uśmierciła. Nie mając żadnych dowodów, nie mając artykułu o jakimkolwiek wypadku – zaczął były uczestnik „Warsaw Shore”. – Jaki miałem cel w tym wszystkim? Wzięliście udział w eksperymencie społecznym – powiedział. Według Raczkowskiego zabieg miał na celu przywrócenie internautom krytycznego myślenia. – Wystarczy smutna storka, zagranie na emocjach, wzbudzenie współczucia i łykacie wszystko jak pelikan. Gdybyście nie łykali tego wszystkiego, to influencerzy by tego nie wykorzystywali – tłumaczył. – I co w związku z tym? Nic, po prostu wyszliście na debili. Zostaliście pozbawieni krytycznego myślenia, zostaliście pozbawieni rozumu – dodał na koniec. Komentarze internautów jednoznacznie sugerują próbę zwiększenia zasięgów przez sfingowanie własnej śmierci.

Czytaj też:
Awantura Korwin Piotrowskiej z Wojewódzkim była „ustawką”. Jest nowe nagranie

Źródło: WPROST.pl / Instagram; YouTube