Marcin Dorociński opowiedział o swojej roli w „Mission: Impossible”. „To jest zaj****** siedem minut”

Marcin Dorociński opowiedział o swojej roli w „Mission: Impossible”. „To jest zaj****** siedem minut”

Marcin Dorociński
Marcin Dorociński Źródło: Facebook / Marcin Dorociński
W najbliższy weekend do kin trafi najnowsza część „Mission: Impossible”. Dla polskich widzów będzie tym bardziej wyjątkowa, że występuje w niej Marcin Dorociński. W ostatnim wywiadzie opowiedział o ciekawostkach z planu. W jaką rolę się wciela?

Informacje o roli Marcina Dorocińskiego w „Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One” długo były trzymane w tajemnicy. Teraz już wiadomo, że aktor wcieli się w kapitana łodzi podwodnej. Kolejna część legendarnej produkcji zaczyna się właśnie od sceny z polskim gwiazdorem, a jego głos słyszymy jako pierwszy. Postać Dorocińskiego odgrywa w prologu bardzo ważną rolę.

Marcin Dorociński opowiedział o swojej roli w „Mission: Impossible”

O szczegółach pracy na planie w Londynie Marcin Dorociński opowiedział podczas wywiadu w podcaście WojewódzkiKędzierski. Gwiazdor zdradził, że Tom Cruise, który nie tylko wciela się w główną rolę, ale jest też producentem pojawił się na planie. Hollywoodzki celebryta był bardzo miły i nie obnosił się ze swoją sławą.

– Nagle Tom wszedł, my w tych mundurach i »Hi guys«. Byliśmy tylko we dwóch, bo zazwyczaj nas tam było więcej, ale akurat kręciliśmy tylko nasze bliskie plany. Mówi, że widział całą sekwencję, że super, że to, co dogrywamy, jest potrzebne, że to są szczegóły. Mówił, że jest tak zadowolony, bo od tego zaczyna się film. Nie mówił, że to siedem minut, tylko że super i to jest zaj****** siedem minut – powiedział, nawiązując do drwin osób z Polski, które uważały, ze występ Dorocińskiego jest zbyt krótki.

W dalszej części wywiadu nawiązał do plotek, że jego rola miała być wycięta. – Była plotka, że zostanę wycięty z tego filmu. Kiedy byłem w studiu, montażysta zapytał się mnie: 'Marcin, widziałeś początek? Chodź'. I zaprowadził mnie do swojej kanciapy. Najpierw puścił mi to kompletnie bez dźwięku, tak jak ogląda to McQuarrie, czyli reżyser. I co tu dużo kryć, wzruszyłem się. Poleciała mi łza i pomyślałem sobie: kurczę, to wygląda trochę jak Eddie Hamilton – powiedział.

Dorociński odpowiedział hejterom

Kuba Wojewódzki i Piotr Kędzierski kilka razy przytoczyli opinie, że wielu dziennikarzy i internautów oglądało najnowsza część Mission: Impossible „ze stoperem”. Marcin Dorociński podkreślił, że jest dumny z każdej minuty – Ja wiem, ile zrobiliśmy i gdyby teraz reżyser McQuarrie włożył cały materiał, który nagraliśmy, to po pół godziny ludzie by pytali: dobra, gdzie jest Tom Cruise? Wtedy „Mission: Impossible” trwałoby pięć albo sześć godzin. To są wybory. Ja jestem szczęśliwy i dumny, że mogę być w tych paru minutach. Jeśli dla kogoś to jest za mało, no to szkoda. Może następnym razem dam radę więcej – zaznaczył.

Czytaj też:
Premiera nowego „Indiana Jonesa” w Cannes. Tak wyglądały gwiazdy
Czytaj też:
Hollywood wstrzymuje oddech. Czy Tom Cruise uratuje filmowe lato?

Źródło: Wprost / WojewodzkiKedzierski