Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Zagrałaś w „Utracie równowagi”, to film, który zostawia widza z wieloma pytaniami. Dotyczy przemocy w szkole teatralnej, ale to, co dzieje się w fabule, mogłoby się rozgrywać na wielu innych płaszczyznach życiowych.
Tamara Arciuch: Chyba o to chodziło, żeby film nie był skierowany tylko i wyłącznie do artystów, czy absolwentów szkół teatralnych, tylko żeby był pretekstem do opowiedzenia o manipulacji, o wyrafinowanej przemocy w ogóle.
Mówimy o przemocy psychicznej, bazującej na ambicjach młodego człowieka, którego łatwo po prostu omamić, łatwo nim manipulować.
Oglądanie programu i czytanie całości treści w dniu premiery nowych odcinków dostępne jest jedynie dla stałych Czytelników korzystających z „WPROST PREMIUM”.
Odcinek dostępny jest w ramach promocji:
Na jakim etapie życia, w którym momencie uodporniłaś się już na pewnego rodzaju manipulacje? Bo jako młodzi ludzie faktycznie jesteśmy na to bardzo podatni, nieprzygotowani do zderzania się z tym wszystkim, co przynosi świat.
To na pewno był proces, bo to nie jest tak, że przychodzi poniedziałek i odhaczamy „o, dzisiaj już jestem odporna”. Jestem z pokolenia, dla którego przemoc i w ogóle ostre traktowanie studentów, młodych ludzi, było właściwie na porządku dziennym.
Przyszłam do szkoły i od razu dowiedziałam się, że nas trzeba zahartować, że musimy być odporni, że musimy być twardzi, bo potem w zawodzie będziemy spotykać różnych ludzi, którzy będą zachowywać się wobec nas bez delikatności, czy czułości.
I to było dość brutalne.
(…)

Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.