Strzały na planie filmu Vegi: Petro Aleksowski i prezes Opus Film w sądzie. Tu nie było zgody

Strzały na planie filmu Vegi: Petro Aleksowski i prezes Opus Film w sądzie. Tu nie było zgody

Petro Aleksowski w Sądzie Okręgowym w Warszawie, 31.10.2023 r.
Petro Aleksowski w Sądzie Okręgowym w Warszawie, 31.10.2023 r. Źródło:WPROST.pl
– Kontakt się zerwał po tym, co pan robił w mediach – powiedział w sądzie Piotr Dzięcioł, prezes firmy Opus Film pozwany przez operatora ws. wypadku na planie filmu Patryka Vegi. Kolejna rozprawa dotyczyła m.in. obecnego stanu zdrowia operatora. Strony były niezgodne m.in. co do tego, czy snajper miał strzelić czy symulować strzał.

W czwartek przed IV Wydziałem Cywilnym Sądu Okręgowego w Warszawie odbyła się kolejna rozprawa ws. wypadku na planie filmu Patryka Vegi, gdzie 21 grudnia 2016 r. został postrzelony operator Petro Aleksowski. Operator do dziś ma w udzie tytanowy implant i nie porusza się tak, jak kiedyś. W tej sprawie pozwanymi przez operatora są były żołnierz GROM Ireneusz Sz. (prawomocnie uznany za winnego w sprawie karnej, przez Sąd Okręgowy w Warszawie) oraz firma Opus Film, producent filmu promocyjnego „Czerwony Punkt”. Ponieważ Ireneusz Sz. nie stawił się na rozprawie, sąd przesłuchał w charakterze stron tylko operatora (powoda) oraz Piotra Dzięcioła, prezesa firmy Opus Film, która wyprodukowała m.in. film „Czerwony punkt” (pozwanego).

Powód domaga się zadośćuczynienia, odszkodowania i renty od pozwanych, choć nie sprecyzował na razie wysokości swojego żądania.

Aleksowski odpowiedział na szczegółowe pytania sądu dotyczące wysokości jego zarobków (przed wypadkiem oraz po nim), na temat obecnych źródeł utrzymania oraz konsekwencji wypadku dla jego zdrowia fizycznego i psychicznego. Opowiadał m.in. o tym, jak rodzina opiekowała się nim w czasie, gdy w domu leżał na wynajętym łóżku szpitalnym – wtedy konieczna była pomoc we wszystkim, m.in. w karmieniu oraz czynnościach higienicznych.

W odpowiedzi na pytanie o życie osobiste mówił, że jego związek z partnerką tej próby nie przetrwał. Zaznaczył też, że obecny stan zdrowia sprawia, że boi się wziąć odpowiedzialność za kamerę na planie.

– Chodzę dosyć wolno. Jak stoję, to kamerę utrzymam, jak pójdę, to prędzej się z nią przewrócę niż zrobię ujęcie. Na planie albo gdzieś leży okablowanie, albo jest jazda kamerą. Ja cały czas się uczę chodzić z taką mobilnością jaką mam. Będąc odpowiedzialnym człowiekiem, na razie na planie filmowym się nie pojawię – mówił też.

Strzał miał być symulowany czy miał paść? O to pytał sąd i pełnomocnicy

Niezgodność co do okoliczności wypadku między stronami pojawiła się głównie w kwestii tego, co tak naprawdę miało się wydarzyć podczas kręcenia ujęcia do filmu „Czerwony Punkt”.