Monika Richardson zabiera głos ws. mobbingu. „Zalała mnie fala zażenowania”

Monika Richardson zabiera głos ws. mobbingu. „Zalała mnie fala zażenowania”

Monika Richardson
Monika Richardson Źródło:Instagram / monikarichardson
Od kiedy Anna Wendzikowska publicznie oskarżyła stację TVN o mobbing, w sieci zawrzało. Teraz do sprawy odniosła się kolejna dziennikarka. Monika Richardson opowiedziała o współpracy z TTV i podała mrożące krew w żyłach szczegóły.

Medialna dyskusja dotycząca traktowania pracowników przez TVN rozpoczęła się od postu Anny Wendzikowskiej. Gwiazda, która przez lata była związana z „Dzień Dobry TVN”, ujawniła wiele szczegółów, które zaskoczyły środowisko i internautów. Wendzikowska na początku wpisu zamieszczonego na Instagramie w sobotę 1 października przyznała, że polecano jej, aby nie mówiła o swoich przykrych doświadczeniach publicznie, ponieważ spotka się z niezrozumieniem i dodatkowo straci kontakty, a nikt nie będzie chciał jej po tym zatrudnić. „Mobbing to takie nowe słowo. Kiedyś poniżanie, gnębienie, krzyki, przekleństwa, to była norma w wielu firmach” – czytamy. W dalszej części wpisu nie zabrakło gorzkich wspomnień. „Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Niby »gwiazda telewizji«, a ja byłam traktowana jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie” – dodała. Z uwagi na stres i złe traktowanie, które towarzyszyło jej w pracy, celebrytka miała stany depresyjne oraz myśli samobójcze.

Stacja odniosła się do relacji gwiazdy w komentarzu w mediach społecznościowych. Zapewniono, że przedstawiciele telewizji zrobią wszystko, by więcej takie sytuacje nie miały miejsca.

Monika Richardson opisała współpracę z TTV

Jak się okazuje, gwiazd, który były niesprawiedliwie traktowane jest więcej. Teraz głos zabrała Monika Richardson, która opowiedziała o swojej współpracy z TTV. „Miałam swój epizod w telewizji TTV, której ówczesna szefowa jest dzisiaj wysoko postawioną postacią w grupie TVN. Zrezygnowałam nagle, w połowie ramówki, czym wzbudziłam święte oburzenie dyrekcji. I słusznie, to było nieprofesjonalne. Powód: już nie mogłam dłużej wytrzymać. Teksty typu »nikt Cię już nie lubi«, »rozmieniałaś się na drobne«, »twoje małżeństwo sprawiło, że widzowie cię znienawidzili«, były na porządku dziennym” – czytamy we wpisie dawnej prowadzącej „Europa da się lubić”.

Richardson opowiedziała też o konkretnej sytuacji, która mocno odbiła się na jej wizerunku. „Temat programu: seks po 40-ce. Trzeba było się natrudzić, żeby akurat ten fragment wieczornego programu na żywo nagrać i wysłać gdzie trzeba, ale oczywiście pan producent, kolega pani dyrektor, wszystkiego się wyparł. Od tego czasu zostałam dla całej Polski tą, która »robiła to rano«” – wyznała. Celebrytka ze szczegółami opisała też, co spowodowało, że odeszła z dnia na dzień. „Pewnego wieczora naszą gościnią miała być Dominika Wielowieyska. Scenariusz dostałam poprzedniego dnia, razem z mapkami. Była tam np. mapka z małymi penisami naniesionymi na obrysy krajów europejskich. Pytanie do Dominiki miało brzmieć: Którzy Europejczycy mają największe fiuty (o, pardon, penisy) i o czym to świadczy. Zalała mnie fala zażenowania. Zadzwoniłam do pana producenta, a że nie było pola do dyskusji, odeszłam ze skutkiem natychmiastowym” – relacjonowała.

Na koniec Monika Richardson zaapelowała, by wszystkich dziennikarzy, którzy zwracają uwagę na mobbing traktować poważnie, bo tylko taka postawa sprawi, że traktowanie w miejscu pracy może ulec zmianie.

instagramCzytaj też:
Katarzyna Skrzynecka pokazała się bez makijażu. „Zróbcie coś z tą półprzytomną gębą”

Źródło: WPROST.pl / Instagram