„Heretic” wbije was w fotele i zmusi do myślenia. Takiego Hugh Granta jeszcze nie widzieliście
Fanów filmów wytwórni A24 z roku na rok przybywa. Wszystko przez to, że studio dobiera kolejne projekty ze starannością, która wielu widzom niemalże gwarantuje, że dostaną coś dobrego, kreatywnego, nowatorskiego. A24 stoi za takimi filmami jak „Civil War”, „Strefa interesów”, „Aftersun”, „Wszystko wszędzie naraz”, „Zabicie świętego jelenia”, „Lobster” czy „American Honey”.
W oczekiwaniu na przyszłoroczne tytuły, o których jest już bardzo głośno (trzeba tu wymienić choćby „Sztukę pięknego życia”, „Queer” czy „Brutalistę”), w listopadzie w kinach obejrzeć możecie „Heretic” – dla mnie inteligentny thriller, który wydaje się niechcący wpadać gatunkowo w szufladę z napisem „horror”, czym może wielu zniechęcić.
Tymczasem mamy tu porządne psychologiczne kino, które gwarantuje mocną jazdę bez trzymanki, zakończoną doskonałą puentą.
Jestem pewna, że nie będzie to jednak film dla każdego, ponieważ może podważać bardzo fundamentalne dla wielu osób życiowe przekonania, wiarę, być może zostać nawet odebrany jako obrazoburczy i niewygodny dla części widzów.
Trzeba natomiast docenić to, jak sprawnie twórcy „Heretic” – Scott Beck i Bryan Woods – pokazali nam, jak łatwo uwierzyć w coś, kiedy tylko zapewni się ku temu odpowiednie warunki.
W co jesteś w stanie uwierzyć, jeżeli ktoś jest odpowiednio przekonujący?
Ton filmowi nadaje już pierwsza scena, w której dwie młode kobiety rozprawiają na temat wielkości prezerwatyw Magnum i hasła reklamowego tej formy antykoncepcji.