Anna Przybylska na ostatnim nagraniu. Menadżerka zdradziła szczegóły
Ze względu na zbliżającą się premierę filmu dokumentalnego o Annie Przybylskiej „Ania”, coraz więcej osób z jej bliskiego otoczenia zabiera głos. Dziś mija równo osiem lat, kiedy aktorka umarła. O emocjach, jakie towarzyszyły jej w trakcie tego dnia w jednym z wywiadów opowiedziała najstarsza córka gwiazdy Oliwia Bieniuk. Dziewczyna wyznała, że czuła, że jej mama odejdzie. Bieniuk miała wówczas zaledwie 12 lat. Jak wspomina razem z braćmi była u swojej babci, mamy Jarosława Bieniuka. W czasie rozmowy z redakcją „Vivy!” nie kryła, że celowo unikała odbierania telefonu. – Nigdy nie zapomnę dnia śmierci mamy. Byliśmy wtedy u babci Lidzi, mamy mojego taty. Spodziewałam się tego, co się stanie. Tamtego dnia nie odbierałam telefonu, bo nie chciałam usłyszeć tej wiadomości – powiedziała.
Po tym jak Anna Przybylska zmarła, do dzieci przyszedł Jarosław Bieniuk. – W końcu przyszedł tata z towarzyszącym mu psychologiem, który miał mu pomóc w przekazaniu tej informacji – relacjonowała córka znanej aktorki.
Anna Przybylska na ostatnim nagraniu dziękuje fanom
Teraz głos zabrała menadżerka zmarłej gwiazdy. Małgorzata Rudowska zdradziła szczegóły tworzenia ostatniego nagrania Anny Przybylskiej. Aktorka otrzymała nagrodę „Viva! Najpiękniejsza 2013”. Już wtedy postępująca choroba sprawiła, że Przybylska nie mogła osobiście pojawić się na gali. Wcześniej nagrała wideo, w którym podziękowała głosującym na nią fanom i pogratulowała Piotrowi Adamczykowi, który otrzymał statuetkę w męskiej kategorii. – Jest mi trochę smutno, że nie mogę być z państwem, że nie mogę podziękować tak personalnie, ale robię to mentalnie i na odległość – powiedziała podczas wystąpienia.
Menadżerka i przyjaciółka Anny Przybylskiej w rozmowie z „Party” wyznała, że gwiazda była w złym stanie i z tego powodu nagranie trzeba było kilka razy powtarzać. – Czuła się już źle i brała silne leki przeciwbólowe, ale wciąż wolała wyjść na zewnątrz, niż wpuścić ekipę do domu. Do końca broniła swojej oazy prywatności – powiedziała. Na pierwszy rzut oka widać, że gwiazda jest w złej kondycji, a choroba postępuje. W dalszej części Małgorzata Rudowska dodała, że po emisji jej telefon nie przestawał dzwonić. Z propozycją wsparcia zgłosili się m.in. Jolanta Pieńkowska i Leszek Czarnecki. To właśnie im za pomoc finansową w czasie pogrzebu podziękowała Krystyna Przybylska, mama aktorki.