W jednej z najnowszych publikacji traktujących o życiu rodziny królewskiej – „Courtiers. The Hidden Power Behind The Crown” – autorstwa Valentine Low (brytyjskiego dziennikarza i królewskiego korespondenta dziennika „The Times”) – możemy przeczytać o ciekawej reakcji księcia Sussexu na słowo wypowiedziane pod jego adresem przez anonimowego pracownika pałacu.
„Mate”
Low opisuje, że pracownik przez przypadek zwrócił się do księcia, nazywając go „kolegą”. To, w zależności od konkretnego członka rodziny królewskiej, mogłoby zostać odebrane naprawdę bardzo źle. Pracownik, któremu wymsknęło się to popularne słowo, mógłby zostać bardzo gorzko upomniany, a atmosfera mogła zgęstnieć, ale książę był wyrozumiały. Mężczyzna zawstydził się z powodu swojego błędu, ale Harry powiedział, żeby w ogóle się tym nie przejmował.
Na dworze królewskim obowiązują surowe zasady etykiety. W przeszłości Harry wielokrotnie pokazywał jednak, że w tym wszystkim należy zachować umiar i od czasu do czasu zareagować po prostu „jak człowiek”.
Markle w czarnej mini. Harry nie miał nic przeciwko
Dość luźno do etykiety podchodziła także Meghan Markle. Choć w tym przypadku opisywane zdarzenie ma bezpośrednio związek z księżną, a nie pracownikiem królewskiego dworu, to jednak warto przypomnieć jeden z momentów, gdy była aktorka podjęła odważną decyzję odnośnie wieczorowego stroju.
Miało to miejsce kilka lat temu, zanim para wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Książęca para poszła wtedy na musical „Hamilton” w Victoria Palace Theatre w Londynie, który towarzyszył zbiórce pieniędzy na rzecz fundacji Sentebale.
Markle włożyła na siebie mini, która – choć elegancka (w stylu smokingu od Judith&Charles) – to jednak wywołała niemałe kontrowersje. Wyraźnie nie przeszkadzało to jednak Harry'emu, który doskonale zna zasady królewskiej etykiety, a mimo to dumą szedł u boku ukochanej.
Czytaj też:
Tragedia w Wielkiej Brytanii. Znaleziono cztery ciała, to PolacyCzytaj też:
Zwłoki czwórki Polaków w Wielkiej Brytanii. Mamy nowe informacje