Ma prawie 100 lat i wciąż szuka pracy. Zdradził sekret swojej formy
Zbliża się do setnych urodzin, a wciąż myśli o nowych rolach, a nawet żartuje, że nadal „szuka pracy”. Dick Van Dyke, jeden z najbardziej lubianych aktorów amerykańskiego kina i telewizji znany m.in. z takich filmów, jak „Mary Poppins”, „The Morning After”, czy „Noc w muzeum: Tajemnica grobowca”, świętuje wyjątkowy jubileusz, promując przy okazji swoją najnowszą książkę. Pokazuje przy tym, że wiek to dla niego pojęcie wyjątkowo elastyczne.
„100 zasad dożycia do setki”. Dick Van Dyke świętuje jubileusz książką
Dick Van Dyke, który 13 grudnia skończy 100 lat, wydał właśnie swoją dziewiątą książkę, „100 Rules for Living to 100: An Optimist’s Guide to a Happy Life”. Podczas medialnej promocji publikacji wspominał swoje długie i pracowite życie. W rozmowie z Alem Rokerem w programie „The Today Show” opowiadał o filozofii, która prowadziła go przez dekady: „Mówię z korzystnej pozycji, mogę zarabiać na życie tym, co robiłbym za darmo”. Aktor wrócił również pamięcią do dramatycznych wydarzeń ze stycznia, kiedy ogromny pożar w okolicach Los Angeles dotarł do Malibu. Jego dom, który dzieli z żoną Arlene Silver, cudem ocalał. „Całe życie czuję wdzięczność za wiele rzeczy” – mówił poruszony.
Arlene, którą poznał w 2006 roku, a którą poślubił w 2012, pojawiła się w nagranym materiale i nie kryła wzruszenia. On sam podkreślał: „Ona utrzymuje mnie w młodości, śpiewamy, tańczymy, po prostu pielęgnuje we mnie nastolatka”. Dodał również, że śpiew jest dla niego źródłem energii: „Śpiewanie to najlepsza rzecz, jaką możesz dla siebie zrobić. Zazwyczaj budzę się z jakąś starą melodią w głowie”. Kiedy Roker zapytał Arlene, jak zmieniło się jej życie, nie potrafiła powstrzymać łez: „Całkowicie się zmieniło. Zawsze jestem na skraju łez, bo on jest po prostu najwspanialszym człowiekiem na świecie, po prostu zmienił sposób, w jaki patrzę na życie”.
Bond, Scrooge i ciągły apetyt na pracę
Podczas rozmowy Van Dyke wspomniał również, że kiedyś odrzucił propozycję przejęcia roli Jamesa Bonda po Seanie Connerym. Przyznał też, że wciąż marzy o roli Ebenezera Scrooge’a w „Opowieści wigilijnej”. Żartował: „Nie chcę (przechodzić na emeryturę — przyp.red.). To moje hobby, moje życie, kocham je. Szukam teraz pracy”.
Mimo imponującej formy – nadal śpiewa i tańczy każdego dnia – aktor przyznaje, że tempo już u niego nieco zwolniło. „Kiedy ma się 99 i pół roku, miewa się dobre i złe dni… i niestety, dzisiaj nie jest dla niego dobry dzień i żałuje, że nie może tu być” – mówiła jego żona.
Sekret długowieczności? „Zawsze ćwiczyłem”
W przeprowadzonej w ubiegłym roku rozmowie z „Entertainment Tonight” Van Dyke opowiadał o swoim podejściu do zdrowia. „Często próbowałem się zastanawiać, co takiego zrobiłem, że dożyłem tak długo, i nie mogę tego pojąć” – przyznał. Dodał jednak: „Jedyne, co się stało, to to, że zawsze ćwiczyłem. [Moja żona i ja] nadal chodzimy na siłownię trzy razy w tygodniu i ćwiczymy. I wierzę, że to jest sekret”.
Podkreślał przy tym, że wielu jego rówieśników rezygnuje z aktywności fizycznej: „Większość ludzi w wieku 98 lat nie ma ochoty ćwiczyć i się zacina, rozumiesz? Robisz się sztywny, a ja wciąż, wiesz, [poruszam się] całkiem nieźle. I myślę, że to musi być sekret, bo nie dbam o dietę ani nic takiego. Utrzymałem szczupłą sylwetkę. To pomaga”.
Dick i Arlene, których dzieli 46 lat różnicy wieku, wielokrotnie żartowali na ten temat. W jednym z wywiadów dla „ET” aktor podsumował ich relację w typowym dla siebie lekkim tonie: „Miałem szczęście, że nie dorósłem”. Dodał, że są dla siebie stworzeni, a Arlene wtórowała mu słowami: „Nigdy nie spotkałam nikogo takiego jak on”. Van Dyke kończy sto lat za kilka tygodni, ale energii i pogody ducha mógłby pozazdrościć mu niejeden trzydziestolatek. Jeśli mówi, że „szuka pracy”, Hollywood powinno koniecznie posłuchać.