Nazywali ją grzesznicą PRL-u. Kochały ją miliony

Dodano:
Kadr z filmu „Jutro premiera”
Kadr z filmu „Jutro premiera” Źródło: archiwum Filmu / Forum
Uwielbiana, podziwiana, demonizowana i szkalowana. Nie mieściła się w ciasnych ramach PRL-owskiej obyczajowości.

Kalina Jędrusik na ekranie uwodziła, w życiu prywatnym kochała i była kochana. Nie próbowała szokować. Po prostu była sobą.

Grzesznica i seksbomba PRL-u

Jak mówiła: Nie chciałam nikogo szokować. Chciałam czuć się swobodnie. Choć sławę przyniosła jej rola w „Kabarecie Starszych Panów”, gdzie zaśpiewała piosenkę „Bo we mnie jest seks”, to prawdziwy przełom nadszedł wraz z występem w „Ziemi obiecanej” Andrzeja Wajdy. Jej Lucy Zuckerowa, partnerka Karola Borowieckiego (Daniel Olbrychski), to do dziś jedna z najbardziej zmysłowych i odważnych postaci kobiecych w historii polskiego kina.

Mówiono o niej: „grzesznica PRL-u”, „polska Marilyn Monroe”, „uzależniona od seksu”. Takie określenia przez lata budowały mit Jędrusik jako kobiety wyuzdanej i prowokacyjnej, która „żadnemu nie przepuści”.

„Wolę być niemoralna niż idiotycznie nieszczęśliwa”

Po latach sama Kalina próbowała z dystansem zmierzyć się z narosłą wokół niej legendą. „Wolę być niemoralna niż idiotycznie nieszczęśliwa” – mówiła. „Byłam symbolem seksu i wyuzdania? Tak mówią, ale na czym opierały się te ustawiczne do mnie i pretensje, i zachwyty, całkowite potępianie w czambuł i znowu wynoszenie pod niebiosa?”

Jej życie prywatne również budziło emocje. W 1958 roku wyszła za mąż za pisarza Stanisława Dygata, starszego o 16 lat. Tworzyli związek otwarty – Kalina miała swoje romanse, Dygat nie krył fascynacji innymi kobietami. „Miałam jednego męża i kilka romansów, które nie były tajemnicą. Inne mają po trzech, czterech mężów i pełno kochanków. Ale to one są święte, a ja jestem najgorsza k***a” – mówiła w zaufaniu przyjaciółce.

Kolorowy ptak w szarym PRL-u

Jędrusik była jak zjawisko – głośna, odważna, inna. I właśnie dlatego, jak sama mówiła, spotykała się z niezrozumieniem. „Wiem, jak ludzie na mnie reagowali i reagują, jestem dla nich »dziwolągiem«. Po latach pracy okazało się, że byłam zbyt otwarta na ludzi. Dziś wiem, że należy właśnie zakrywać się, chować w ślimaczą skorupę. A ja rozwierałam ramiona, szłam ulicą wesoła, roześmiana, w krótkiej spódnicy, z dużym dekoltem. Byłam przecież młoda. I kiedy »kolorowy ptak« wyleci z klatki, zostanie natychmiast zadziobany przez szare”

Zmarła nagle, 7 sierpnia 1991 roku, w wyniku ataku astmy oskrzelowej na tle uczulenia na sierść kota. Spoczęła na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, w Alei Zasłużonych, obok męża. Nad jej grobem Andrzej Łapicki powiedział jedno zdanie, które podsumowuje życie Kaliny najlepiej: Uosobienie życia i miłości.

W sobotę, 19 lipca zobaczymy film „Bo we mnie jest seks”, w którym w postać Kaliny Jędrusik wcieliła się Maria Dębska. Początek seansu o godz. 20:00 na antenie Kino Polska.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...