Najgłośniejszy film roku trafił na Max. Okazał się wielką klapą, ale czy jest aż tak źle?
Na początek trochę danych, żeby przybliżyć różnice między pierwszym filmem „Joker”, a jego musicalowym sequelem. Film z 2019 roku – zanim został zdetronizowany przez „Deadpoola i Wolverine'a” – był przez długi czas najbardziej dochodowym filmem z kategorii R wszech czasów. Zarobił na całym świecie 1,1 mld dolarów.
Długo wyczekiwany „Joker: Folie à Deux” został z kolei bardzo szybko oceniony negatywnie przez widzów. W weekend otwarcia zarobił 37,6 mln dolarów w Stanach Zjednoczonych (dla porównania „Joker” z 2019 roku zarobił 92,2 mln dolarów w te dni) i zakończył z wynikiem 58,3 mln dolarów w USA i 206,4 mln dolarów na świecie. Według raportów twórcy kontynuacji stracili na niej około 100 mln dolarów.
„Joker: Folie à Deux” już w sieci. Tomasz Raczek chwali film
Choć faktycznie przeważają negatywne opinie na temat filmu – tytuł ten z pewnością przyciągnie masę osób po dzisiejszym debiucie na platformie streamingowej Max. Wielu krytyków, w tym np. Tomasz Raczek, wcale nie uważa, że filmowi jest co zarzucić. „Manifest anarchii, jakiego dawno nie widziałem. Poza gatunkami, moralnością i prawem. Migoczący i rozpaczliwie marzący o świecie, który można tylko wymyślić” – pisał publicysta, wystawiając obrazowi ocenę 8/10.
„Joker: Folie à Deux” Todda Phillipsa przedstawia losy Arthura Flecka (Joaquin Phoenix) zamkniętego w Arkham, oczekującego na proces za swoje zbrodnie. Podczas zmagań z podwójną tożsamością Arthur nie tylko natyka się na prawdziwą miłość (Lady Gaga), ale także odnajduje muzykę, która zawsze była w nim. W filmie występują również nominowani do Oscara Brendan Gleeson i Catherine Keener, a także Zazie Beetz, powtarzająca swoją rolę z pierwszej części.
Film „Joker: Folie à Deux” obejrzycie od piątku 13 grudnia na platformie streamingowej Max.