Joanna Kurska ostro odpowiada na zarzuty gwiazdora TVP. „To nie żart”
Od grudnia zeszłego roku władza w Telewizji Polskiej się zmieniła i politycy Prawa i Sprawiedliwości nie są już decyzyjni w sprawie programów emitowanych w stacji. Poprzednie ustalenia dotyczące publicznego nadawcy nadal są jednak omawiane w prasie. Szczególnie wiele osób przygląda się okresom, w których w TVP pracowali Joanna i Jacek Kurscy. Ostatnio światło dzienne ujrzały nowe informacje.
Joanna Kurska odpowiada na zarzuty dot. jej obowiązków
Powszechnie wiadomo, że z początkiem tego roku pracę w „Pytaniu na śniadanie” stracili wszyscy wcześniejsi prowadzący, których zastąpiono innymi twarzami. Wiele osób stwierdziło, że właśnie przez to program stracił kilkadziesiąt tysięcy widzów, a Joanna Kurska wprost stwierdziła, że śniadaniówka „została zdewastowana”. Teraz z kolei jeden z pracowników TVP chciał utrzeć jej nosa, zarzucając, że kilka lat temu, w czasie swoich rządów w „Pytaniu na śniadanie”, była szefowa porannego show nie dopełniała swoich obowiązków.
– Będąc gościem „Pytania na śniadanie”, nigdy nie spotykałem na korytarzu czy na planie osób, które były decyzyjne. Na dobrą sprawę nie wiedziałem, kto jest szefem. Wiedziałem, kiedy szefową redakcji była pani Joanna Kurska – bo wtedy chyba wszyscy Polacy o tym wiedzieli. Kiedy przychodziłem do programu, w okolicach studia nigdy jej nie spotykałem, a byłem częstym gościem. Morał pisze się sam – zdradził Jakub Tylman w rozmowie z „Plejadą”.
Okazało się, że słowa gospodarza autorskiego cyklu w TVP, a także bywalca „Pytania na śniadanie” szybko dotarły do Joanny Kurskiej. Kobieta postanowiła odnieść się publicznie do zarzutów, jakoby miała się pojawiać na planie dużo rzadziej niż Kinga Dobrzyńska.
„Niejaki Tylman chwali nowe kierownictwo «Pytania na śniadanie», bo, to nie żart, spotyka osoby zarządzające na korytarzu, czy przy studiu. Błysnął też myślą, że teraz zaprasza się wszystkich i jest fajnie... (...) Warto mu uświadomić, że sukces tego niesłusznego «Pytania na śniadanie» z milionową niekiedy widownią, na tym właśnie polegał, że szefostwo zajmowało się planowaniem i pracą z wydawcami nad doborem tematów i gości, a nie bieganiem po korytarzu za Tylmanem. A Morał jest taki: nikt już nie ogląda «Pytania na śniadanie», pomimo tego, że wkroczył tam ze swoim kącikiem sam Tylman” – napisała na Facebooku.
Poza tym, że Joanna Kurska uderzyła w nowe władze stacji, we wpisie dała do zrozumienia, że to znajomi podesłali jej artykuł, w którym znalazły się osądzające słowa Tylmana. „PS: Do głowy by mi nie przyszło rozwodzić się nad Tylmanem, gdyby nie to, że przyjaciele z dawnego «Pytania na śniadanie» przysłali mi jego wynurzenia a na jeziorze, na którym właśnie pływamy z mężem i córką, zapanowała flauta” – podsumowała.