Kto wygra Eurowizję 2024. Starcie Marko-Mango czy triumf queer?

Dodano:
Eurowizja 2024. Baby Lasagna (Chorwacja) i Angelina Mango (Włochy) są wśród faworytów Źródło: PAP/EPA / Jessica Gow
W tegorocznym finale Eurowizji w Malmö zapowiada się mocne starcie o podium. Czy o wygraną powalczą Chorwacja i Włochy, a może namieszają Izrael i Szwajcaria? Przybliżamy sylwetki i utwory faworytów.

Rok temu wiadomo było niemal wszystko już przed finałem – Konkurs Piosenki Eurowizji wygrają Szwedka Loreen albo Fin Käärijä. Ta pierwsza była murowaną faworytką bukmacherów. Zwolennicy teorii spiskowej twierdzili wręcz, że mocne dowartościowanie Loreen głosami jurorów nie było przypadkiem – w końcu dzięki jej wygranej konkurs został zorganizowany w Malmö, w 50. rocznicę zwycięstwa Abby, co miało sporą wartość promocyjną.

Nieoczywisty finał ESC 2024. O czym są piosenki faworytów?

W tym roku polskim fanom konkursu, na otarcie łez po odpadnięciu Luny, pozostaje śledzenie dużo bardziej emocjonującego finału, w którym może być więcej przetasowań przy ogłaszaniu wyników niż rok temu. Propozycje z największymi szansami u bukmacherów są też, według mnie, dużo ciekawsze muzycznie niż roku temu.

Przed drugim półfinałem były to:

  1. Chorwacja (Baby Lasagna – „Rim Tim Tagi Dim”)
  2. Szwajcaria (Nemo – „The Code”)
  3. Ukraina (alyona alyona & Jerry Heil – „Teresa & Maria”)
  4. Irlandia (Bambie Thug – „Doomsday Blue”)
  5. Włochy (Angelina Mango – „La noia”)

Tuż przed finałem Eurowizji największe szanse na wygraną, bez zmian, ma Marko Purišić (Baby Lasagna) ze swoim szalonym utworem „Rimi Tim Tagi Dim”. Baby Lasagna to czarny koń chorwackich preselekcji– dostał się do nich z miejsca rezerwowego, po wycofaniu się jednej z artystek, i wygrał. Ze swadą opowiedział historię o migracji z chorwackiej prowincji za granicę.

Już w komentarzach do jego występu widać, że to doświadczenie, które podziela wielu Europejczyków. Wykonawcy mają na sobie stroje z ludowymi elementami, które mogą się wydać znajome mieszkańcom innych europejskich państw. Jednak żeby wygrać, trzeba też oczarować jurorów. Nie jest oczywiste, że „dosypią” mu oni potrzebnych głosów – zwykle głosują bardziej konserwatywnie od widzów i doceniają kandydatów prezentujących duże umiejętności wokalne, mniejszą uwagę przywiązując do wizualnych fajerwerków.

Po II półfinale mocno namieszał Izrael, który nieoczekiwanie awansował z 9. na drugą pozycję w zakładach. Z powodu trwającego konfliktu w Strefie Gazy kontrowersje towarzyszące jego udziałowi w konkursie są ogromne. Do tego stopnia, że buczenie części w widowni w czwartek było zagłuszane oklaskami, aby widzowie go nie słyszeli. Piosenka, nawiązująca do ataku Hamasu na Izrael 7 października została przepisana, żeby Golan mogła się zakwalifikować do udziału.

Ukraina, tak jak w ostatnich latach, zaproponowała gatunkowy miks na dobrym muzycznym poziomie. Z pewnością duet piosenkarki Jerry Heil i raperki Alyony Alyony zajmie wysoką pozycję w finale nie tylko dzięki piosence „Teresa & Maria” – głosy od rozproszonej w Europie ukraińskiej społeczności mocno zasilą jej konto w ostatecznym rozdaniu.

Tym razem nie liczyłabym jednak na równie silne wsparcie od naszych rodaków. W Polsce niesmak wzbudziło nagranie, na którym Jerry Heil ma na sobie bluzę z napisem Banderaciaga, nawiązującą do Stepana Bandery – dla Polaków mordercy, dla dużej części Ukraińców narodowego bohatera. „Teresa & Maria” odwołuje się zaś do Matki Teresy z Kalkuty oraz Maryi. Artystki mówiły, że te imiona mają reprezentować kobiece cechy – miłość, dobroć i mądrość.

Szwajcaria i Irlandia także mają duże szanse u bukmacherów

W topie faworytów bukmacherów są dwie osoby niebinarne, o zupełnie różnych piosenkach. Osoba reprezentująca Szwajcarię, 24-letnie Nemo Mettler (Nemo) w swoim utworze „The Code” zaprezentuje na scenie miks popu, drum ‘n bassu i śpiewu operowego (może spodobać się m.in. fanom Panic! At the Disco). Piosenka „The Code” opowiada o podróży Nemo, gdy zrozumiało, że „nie jest ani kobietą ani mężczyzną”. Jak propozycję Szwajcarii ocenią jurorzy? To spora zagadka, ale na żywo Nemo śpiewa czysto i panuje nad oddechem. Może liczyć na sporo punktów.

31-letnie Bambie Thug z Irlandii w półfinale zszokowało i zniesmaczyło konserwatywnych widzów satanistycznymi odniesieniami i pentaklem na scenie, ale zdobyło też uznanie głosujących dzięki odważnemu połączeniu krzykliwego wokalu z całkowicie odmiennym, spokojnym refrenem. Temat utworu jest trudny – według Bambie Thug dotyczy „wyklęcia” zgwałcenia, które miało przeżyć rok temu.

To jeszcze nie znaczy, że Eurowizja przyniesie triumf queerowej społeczności. W gronie faworytek jest także kandydatka, która w przeciwieństwie do Bambie Thug sięga po chrześcijański symbol. Elementem jej scenografii będzie korona cierniowa.

„Wszystko, co możemy/to śmiać się, w te stracone noce/ korona cierniowa będzie dress code’m mojego święta” – śpiewa 23-letnia Angelina Mango. Już podczas drugiego półfinału można się było przekonać, że szczególnie w partii a cappella przewrotnego utworu „La noia” pokaże skalę swoich umiejętności wokalnych.

Co ciekawe, nie tylko polska kandydatka Luna mierzyła się z oskarżeniem o bycie „nepo baby” (dzieckiem zawdzięczającym zasługi pozycji swoich rodziców – red.). Włosi, którzy masowo głosowali na neapolitańskiego rapera Geoliera, byli równie złośliwi. Angelina jest córką popularnego w latach 80. piosenkarza Pino Mango, który w 2014 roku miał atak serca na scenie, w czasie koncertu w Policoro i zmarł w wieku 60 lat. W czasie wieczoru coverów na festiwalu w San Remo 2024 wokalistka wykonała jego utwór „La Rondine”.

Eurowizja 2024. Kto wygra?

Jeszcze przed II półfinałem przewidywałam wyrównane i mocne starcie Marko-Mango, czyli rywalizację Chorwacji i Włoch. Na Włoszkę postawią jurorzy. Szczególnie w czasach widma wojny u bram Europy docenią jedną z najbardziej klasycznych propozycji w tegorocznej edycji – o zapadającej w pamięć kompozycji, z artystyczną ekspresją i energią, dającą widzom chwilę zapomnienia od trudności i niepokojów.

Tym bardziej, że kandydaturze Mango nie towarzyszą żadne polityczne konteksty i kontrowersje, a brak politycznych odniesień jest jedną z zasad konkursu. Tego nie można powiedzieć choćby o Bambie Thug, które zostało poproszone o usunięcie ze swojego makijażu propalestyńskich napisów, m.in. „wolność dla Palestyny” i „zawieszenie broni”.

Po II półfinale szanse Chorwacji wydają się pewne, ale już układ dalszych miejsc nie. Niespodziewany awans Izraela na ostatniej prostej sprawił, że ogłaszanie wyników przez prowadzących będzie dużo bardziej emocjonującej niż rok temu. Wyniki głosowania widzów i jurorów potrafią mocno namieszać, a ich preferencje układać się w poprzek. Czytelników może też zaskoczyć, że to właśnie osoba, która wywołała w Polsce skandal swoim mrocznym rytuałem, postanowiła okazać serce i mocno pocieszyć naszą kandydatkę, która odpadła w półfinale. Sytuację nagrała jedna z osób obecnych na afterparty.

Z pewnością Polska też dostanie jeszcze swoją szansę na Konkursie Piosenki Eurowizji, a bagatelizowanie jego popularności to po prostu strata dla wykonawców, którzy mogą na nim zbudować rozpoznawalność w Europie. Ale to już temat na inny tekst.

Finał 68. Konkursu Piosenki Eurowizji odbędzie się 11 maja o 21:00. Transmisję na żywo będzie można obejrzeć w TVP1, TVP Polonia oraz TVP VOD, a w Internecie na kanale YouTube Eurovision Song Contest.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...