Skąd się biorą pytania w „Milionerach” TVN? Hubert Urbański zdradza szczegóły
Trwający casting do nowej edycji przynosi ze sobą pewne innowacje. Oprócz znanych już kół ratunkowych, takich jak telefon do przyjaciela, pół na pół i pytania do publiczności, pojawia się zupełnie nowe – zamiana pytania. Nowe koło ratunkowe będzie dostępne dla uczestników po osiągnięciu pułapu 40 tys. złotych.
Nowy sezon „Milionerów” TVN
Jedno z kwestii, które zawsze budziło ciekawość fanów, to pytanie o to, kto faktycznie układa pytania. Piotr Dziwulski, kierownik planu „Milionerów”, ujawnia, że tylko jedna osoba jest odpowiedzialna za to szczególne zadanie. Jak dowiadujemy się z najnowszego wydania „Tajemnic produkcji”, ta osoba, przywozi pytania do specjalnego, tajemniczego pokoju, niedostępnego dla zwykłych śmiertelników. Pytania znajdują się na specjalnym dysku rów. Ochrona tego sekretnego miejsca jest priorytetem, w dodatku nikt z ekipy nie ma prawa tam wejść.
Czy Hubert Urbański zna wcześniej odpowiedzi na pytania? W wywiadzie dla cozatydzien.tvn.pl zapewnia, że nie ma dostępu do pytań przed grą. Odpiera także teorie spiskowe, jakoby prowadzący wiedział, która odpowiedź jest poprawna, podczas gdy uczestnik jeszcze się zastanawia.
– Powtarzająca się w kółko teoria spiskowa jest taka, że znam wszystkie odpowiedzi i że mam wszystko zaznaczone na monitorze, czyli że zawodnik grający ze mną głowi się nad pytaniem, a ja wiem, która z odpowiedzi jest poprawna. Niektórzy myślą, że gdy zawodnik chce zaznaczyć poprawną odpowiedź, to wtedy robię wszystko, wychodzę z siebie, żeby jej właśnie nie zaznaczył – mówi Urbański.
Co dalej z kołami ratunkowymi w „Milionerach”?
Co z telefonem do przyjaciela? Urbański ujawnia, że kiedyś uczestnik mógł wybierać spośród pięciu osób do kontaktu. Teraz jednak gracz może wybrać jedną osobę towarzyszącą, która już na początku gry znajduje się w pokoju produkcyjnym. Osoba ta posiada najprostszy telefon, co eliminuje możliwość korzystania z internetu czy innych źródeł informacji.
Warto podkreślić, że Urbański stanowczo odrzuca opcję pytania do prowadzącego, popularną w niektórych zagranicznych edycjach. – Moim zdaniem najcudowniejszą formułą tego programu jest to, że ja nigdy nie usiądę po drugiej stronie i nigdy nie będę musiał publicznie weryfikować swojej wiedzy. To jest, mówiąc poważnie, duży komfort. Ale to fajne koło ratunkowe, widziałem je w kilku wersjach „Milionerów” – mówi Urbański w wywiadzie dla cozatydzien.tvn.pl.
Kulisy produkcji "Milionerów" wciąż pozostają tajemnicą, jednak dzięki relacji Huberta Urbańskiego i Piotra Dziwulskiego fani programu mogą poznać nieco więcej sekretów związanych z tym kultowym teleturniejem.