Sean Penn o śmierci Matthew Perry'ego. „Nie byłem zaskoczony”
Choć minął już blisko miesiąc od śmierci Matthew Perry'ego, cały czas pojawiają się kolejne informacje na jego temat. Niedawno w mediach społecznościowych pożegnali go dopiero aktorzy z planu „Przyjaciół”. Teraz o spotkaniach z gwiazdorem opowiedzieli Sean Penn oraz Sarah Paulson.
Sean Penn o ostatnim spotkaniu z Matthew Perrym
Dwukrotny zdobywca Oscara wystąpił w dwóch odcinkach „Przyjaciół” w 2001 roku. Sean Penn wcielił się wówczas w Erica, narzeczonego Ursuli, a później chłopaka Phoebe. Teraz aktor pojawił się w programie „Piers Morgan Uncensored”, gdzie określił Perry'ego jako „utalentowanego gościa”. Wspomniał także ich ostatnie spotkanie.
– Nie mogę powiedzieć, że dobrze go znałem, ale go lubiłem – wyznał Sean Penn. – Widziałem go nie tak dawno temu. Obaj czekaliśmy na samolot na lotnisku w Los Angeles. Pochwaliłem go za to, co słyszałem na temat jego książki – powiedział aktor i uściślił, że nie przeczytał autobiografii Matthew „Przyjaciele, kochankowie i Ta Wielka, Straszna Rzecz”. Widział jednak kilka wywiadów, w których zmarły aktor o niej opowiadał.
– Mówił o swoim uzależnieniu i stawił czoła temu problemowi, przy okazji wykazując się w tym bardzo inteligentnym i odważnym podejściem, a także hojnie dzieląc się z innymi swoim doświadczeniem, aby pomóc ludziom – kontynuował Sean Penn w programie. – To tragedia, ale nie mogę powiedzieć, że byłem zaskoczony jego śmiercią. Nie znam raportu koronera i innych ustaleń, ale wiem, że przez lata niszczył swój organizm – zdradził aktor i zaznaczył, że gwiazdor serialu „Przyjaciele” miał ogromny wpływ na życie wielu osób. – Zostawił po sobie swoją opowieść oraz dał radość wielu osobom dzięki swojemu talentowi. Życzę jak najlepiej jego rodzinie – dodał.
Matthew Perry pomógł zdobyć pracę Sarah Paulson
Sarah Paulson z kolei była gościem jednego z ostatnich odcinków talk-show „The View”, gdzie opisała Mattew Perry'ego, jako „jedną z najbardziej szczodrych osób na świecie”. Wszystko z powodu tego, że aktor pomógł jej dostać rolę Harriet Hayes w serialu „Studio 60” Aarona Sorkina.
– Byłam w takim punkcie kariery, że desperacko potrzebowałam pracy. On przyjaźnił się wówczas z moją ówczesną najlepszą przyjaciółką Amandą Peet, która także grała w tym serialu, jak również w filmie „Jak ugryźć 10 milionów”. Spotkał się ze mną na parkingu przed moim finałowym przesłuchaniem i w swoim samochodzie przećwiczył ze mną kilka razy moją scenę, żebym miała przewagę. I rzeczywiście dostałam tę pracę. Jestem mu wdzięczna, bo nie musiał tego robić, a jednak poświęcił mi swój czas – wspominała aktorka.
Chociaż „Studio 60” nie odniosło sukcesu i finalnie wyemitowano tylko jeden sezon serialu, Sarah Paulson udało się chwilę popracować z Matthew Perrym. W talk-show zdradziła, że wspaniale się czuła, gdy udawało jej się rozśmieszyć swojego kolegę po fachu. – Był taką osobą, że jeśli go rozśmieszyłaś lub wywołałaś uśmiech, czułaś się doceniona. Miałam wielką przyjemność kilka razy go rozśmieszyć i poczułam się wtedy świetnie. To wspaniały facet – dopowiedziała.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.