John Cleese zdobył się na nietypowe wyznanie. „Kiedyś zabiłem człowieka”

84-letni John Cleese to angielski aktor komediowy, którego dobrze znają wszyscy fani grupy Monty Python, grał między innymi Sir Lancelota w „Świętym Graalu”, Rega w „Żywocie Briana”, Harvey Pew w „Sensie życia według Monty Pythona” czy Archiego w „Rybce zwaną Wandą”.
Ten ostatni tytuł to komedia z 1988 roku w reżyserii Charlesa Crichtona, nakręcony według scenariusza Cleese'a. Oprocz niego w obrazie zagrali Jamie Lee Curtis, Kevin Kline (który otrzymał Oscara za drugoplanową rolę w tej produkcji), Michael Palin oraz Maria Aiten.
„Złodzieje Wanda, George, Otto i Ken rabują bank w Londynie. Kiedy szef szajki zostaje złapany, pozostali postanawiają wydobyć od niego informację, gdzie ukrył łup” – brzmi opis filmu.
Kogo „zabił” John Cleese?
To właśnie „Rybka zwana Wandą” miała być powodem zgonu pewnego mężczyzny, do którego „zabicia” przyznał się w najnowszym wywiadzie Cleese. – Kevin Kline i ja zabiliśmy człowieka w Danii. Był dentystą, miał donośny śmiech. Słynął z niego. Był bardzo popularny. To było w Aarhus, niezbyt dłużym mieście, ale wszyscy go znali. I poszedł na „Wandę”, po dwóch minutach zaczął się śmiać i już nie przestał. Wynieśli go martwego. Miał atak serca – opowiedział w programie „The Dinosaur Hour” aktor.
Legendarny komik wyznał, że jakieś 10 lat temu dopiero zdał sobie sprawę z tego, że rozśmieszanie ludzi to coś więcej, niż tylko ten akt. – Kiedy organizowany jest Comic-Con lub coś w tym rodzaju, a ludzie podchodzą i mówią: „Dziękuję, że rozśmieszałeś mnie przez te wszystkie lata”, kręci się łza w oku. To cudowne, piękne. Niektórzy mówią, że to pomogło im w trudnym dla nich okresie. I nagle zdajesz sobie sprawę, że jeśli ludzie się śmieją, to pomoc, nie tylko rozrywka – podkreślił.
Film „Rybka zwana Wandą” z 1988 roku został nakręcony z budżetem 7,5 miliona dolarów i zarobił na całym świecie 188 milionów dolarów.