Matka Anny Przybylskiej straciła 800 tys. zł! Została perfidnie oszukana
Śmierć Anny Przybylskiej bardzo odbiła się na jej matce Krystynie. Kobieta opowiadała w wywiadach, że była ze swoją córką do samego końca. – Przecież trzeba wezwać pogotowie. A potem Anię przebrać. W co? Okazało się, że do trumny jest inne ubranie, a do przewiezienia zwłok inne – mówiła w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.
– Agnieszka (druga córka Agnieszki Przybylskiej – red.) przyniosła ulubione spodnie Ani, skarpety do kolan, lubiła takie wełniane, pomarszczone i nową czapeczkę. Nakupowała sobie tych czapek mnóstwo, bo trzy tygodnie wcześniej zgoliła głowę – opowiadała.
W tej samej rozmowie Przybylska mówiła, że „nie ma nic gorszego, niż zabranie dziecka w worku”. – Do teraz słyszę ten trzask zasuwanych zamków i zapinanych pasów po bokach. Jedno, co było humanitarne, akurat może w przypadku Ani, to że to był biały worek, nie czarny. I jak ją zabrali, dopiero zdałam sobie sprawę, że naprawdę już jej nie ma. Zostało puste łóżko i suszarka do włosów wisząca z boku – opowiadała o tych bardzo trudnych chwilach.
Matka Anny Przybylskiej straciła 800 tys. zł
Po śmierci swojej młodszej córki Krystyna Przybylska jeszcze bardziej zaangażowała się w pomoc innym. Niestety w okresie pandemii, została perfidnie wykorzystana. Jak wyjaśniła w rozmowie z portalem Shownews, pożyczyła 800 tys. zł Magdalenie R., matce asystenta, z którym w przeszłości współpracowała. Kwota miała pójść na pokrycie "podatku od zagranicznego spadku". Pieniędzy nie odzyskała do tej pory.
– Błagała mnie na wszystkie świętości, żebym jej pomogła. Trudno było mi wyjąć większą kwotę. (...) Musiałam zgłosić w banku ilość potrzebnych pieniędzy, które dostałam w gotówce, bo ta pani nie chciała przelewem. Zaufałam jej, ponieważ jej syn sprawiał wrażenie bardzo uczciwego, więc w ogóle to do mnie nie dociera, że coś takiego mogło mnie spotkać – opowiadała kobieta.
Szacuje się, że ta sama kobieta mogła oszukać też inne osoby, w sumie na kwotę około 4 mln zł. Mąż oskarżonej o oszustwo zaczął grozić pokrzywdzonej, że „odbierze sobie życie”, tuż po tym, jak mama zmarłej aktorki i jej rodzina, przystąpili do działania w celu odebrania pieniędzy oszustce.
Magdalena R. została skazana przez sąd w pierwszej instancji, ale od wyroku wniosła apelację.