Janachowska groziła Smaszcz sądem. Wiemy, jak zakończył się konflikt
Starcie między celebrytkami rozpoczęło się od wypowiedzi Izabeli Janachowskiej, która w nawiązaniu do Pauliny Smaszcz podkreśliła, że jeśli „ktoś jest szczęśliwy, to nikogo nie atakuje”. Na odpowiedź celebrytki nie trzeba było długo czekać.
Paulina Smaszcz vs. Izabela Janachowska
Smaszcz podkreśliła, że prezenterka nie powinna zabierać głosu, bo żadna z niej ekspertka, bowiem „strzeliła sobie dzidziusia” ze sporo starszym milionerem, a on dla niej zostawił żonę „w średnim wieku”. Janachowska odniosła się do tych zarzutów, a później głos zabrał jej mąż Krzysztof Jabłoński i zagroził procesem.
– Dalej sprawą zajmują się już nasi prawnicy, więc my nie będziemy udzielać kolejnych komentarzy – powiedział w rozmowie z mediami.
Wiemy, jak potoczył się konflikt Smaszcz-Janachowska
Ostatecznie, chociaż sprawa trafiła do sądu, to prezenterka Polsatu postanowiła odpuścić gwieździe. Redakcji Pomponika zdradziła, że słowa Smaszcz „nie mają żadnego znaczenia, podobnie jak jej przeprosiny”.
Dodała, że na przepychankę szkoda jej było energii. – Zdenerwowało nas to, że jej słowa uderzyły w nasze dziecko. Natomiast stwierdziliśmy, że szkoda zachodu, szkoda naszego czasu, naszego życia, zdrowia, energii. Sądy zawsze zabierają ci czas, to są nerwy... Po co? – pytała.
Celebrytka przyznała, że chociaż początkowo planowała oczekiwać od Smaszcz finansowego zadośćuczynienia, to z tego pomysłu także zrezygnowała. – Miałam taki pomysł, żeby może chociaż odczuła to finansowo, żeby pieniądze przeznaczyła na cel charytatywny. Ale mam takie poczucie, że nie ma z kogo nawet ściągnąć tych pieniędzy. Sztuka dla sztuki? Szkoda czasu – podsumowała.